"Czy on naprawdę nie widzi jak mnie to rani? Jak każdy taki gest wbija w moje serce pojedynczy odłamek szkła?"
Duszno. Wody, błagam wody! Cholerny upał! Cholerne słońce! Cholerna Atlanta! Tak zapewne bym się wydzierała, gdyby nie to, że jestem upartą osobą i od ponad pół godziny kłócę się Louisem i Niallem, że wcale nie jest mi gorąco. A po co to wszystko? Jedynie po to, aby nie musieć pokazać się w tym skąpym bikini, w którym czuję się strasznie nieprzyzwoicie. A mogłam się wykręcić tym, że się źle czuje. Ale wtedy zapewne Harry uparłby się, że zostaje ze mną i zepsułabym jemu cały dzień. Eh, życie jest czasem naprawdę do dupy.
-Rivian czemu musisz być taka uparta? Twoja twarz pobija swoją czerwonością niejednego buraka -odparł rozbawiony blondasek, wpychając sobie do buzi jedną z kanapek, jakie przygotował sobie na drogę.
-A ty jak zwykle musisz gadać o jedzeniu -wtrącił się Lou, z czego wyniknęła kolejna kłótnia pomiędzy chłopcami. Przewróciłam zirytowana oczami, widząc jak rzucają w siebie piachem i nawzajem popychają się do wody. Oj coś czuję, że interwencja ratownika będzie nieunikniona. Potopią się jak nic!
-Zayn kochanie, mógłbyś posmarować mi plecy? -zaszczebiotała wesoło Millie, trzepocząc kokieteryjnie sowimi pozlepianymi od tuszu rzęsami. Zgryzłam mocno wnętrze policzka, odwracając wzrok w stronę oceanu, aby nie musieć patrzeć na to, jak ciepłe dłonie Malika, dotykają skóry tej rudej suki. Boli. To tak cholernie boli! -krzyczałam w myślach, przymykając mocno powieki. Nadal nie rozumiem tego dziwnego i porywczego zachowania mulata. Przecież jeszcze wczoraj wszystko było w jak najlepszym porządku, a dziś? Zachowuje się jakbym mu co najmniej matkę zabiła.
-Buraczku -usłyszałam szept tuż przy swoim uchu, który wywabił mnie z rozmyślań. Podskoczyłam delikatnie i popatrzyłam się zła na Hazzę, który szczerzył swoje idealnie równe i bielutkie zęby, w szerokim uśmieszku.
-Nie mów tak do mnie -fuknęłam wściekła, krzyżując ramiona na piersi. Zmierzyłam go dokładnie wzrokiem, dopiero teraz orientując się, że jest w samych spodenkach kąpielowych. Widać loczek nieźle musi pracować nad swoim ciałem, gdyż idealny zarys mięśni mówił sam za siebie. Co prawda być może nie był aż przesadnie "wyrzeźbiony" aczkolwiek tak czy siak wyglądał seksownie, o czym sam dobrze wiedział, co można było wywnioskować po pewności siebie jaka za każdym razem biła z jego oczu i twarzy.
-Daj spokój buraczku, nie obrażaj się -zachichotał cicho, przyciągając mnie do siebie, po czym delikatnie zaczął wbijać w moje żebra swoje długie paluchy, w wyniku czego zaczęłam się zanosić niepohamowanym śmiechem. Cholerny Harry i ta jego wiedza o moich słabych punktach!
-Prze-estań! -wybąkałam przez spazmy śmiechu, starając się odsunąć od siebie jego natarczywe łapy, które za każdym razem zgarniały mnie do niego coraz mocniej.
-Zdejmiesz tą sukieneczkę, hmm? -spytał, uśmiechając się chytrze i przestając na chwilę. Dmuchnęłam w kosmyk włosów, który opadł mi na czoło, po czym spojrzałam się w jego zielone oczy, które aż tryskały pozytywną energią.
-Chrzań się Styles -odparłam ze słodkim uśmiechem, na co ten westchnął zrezygnowany, zacmokał pod nosem i znów zaczął mnie łaskotać, tyle że tym razem w grę wchodziła również moja szyja. Kurwa mać!
-Zła odpowiedź -rzucił śpiewnie, nie przestając się nade mną znęcać. Czułam jak żebra wbijają już mi się niemal w skórę przez te cholerne napady śmiechu, jakie cały czas serwował mi Hazza, a do tego ból brzucha, spowodowany tą dawką szczęścia. Nie, to zdecydowanie za wiele jak dla mnie.
-Do-obra! Prze-estań już, zga...zgadzam się! -wychrypiałam ciężko, zrezygnowana upajając się głębokimi wdechami jakich mogłam zaczerpnąć, gdy loczek zaczął posyłać mi swoje pełne wyższości spojrzenie. On jest jak lokowaty psychopata z mopem na głowie.
-No widzisz! Nie lepiej było tak do razu? -wyszczerzył się szeroko, po czym bez zastanowienia złapał za kant mojej sukienki i najnormalniej w świecie ściągnął mi ją przez głowę nim zdążyłam się chociażby zorientować co się dzieje. Zamrugałam zaskoczona oczami, po czym spojrzałam w dół, a potem na wyszczerzonego od ucha, do ucha bruneta, który w tym momencie aż prosił się o dostanie w gębę.
-Pogrzało cię do końca?! -pisnęłam zasłaniając dłońmi swój biust. -Wiesz, że to podchodzi pod molestowanie seksualne? -burknęłam obrażona, na co Harry spojrzał się na mnie rozbawiony, rzucając za siebie moją sukienkę, która wylądowała gdzieś w piachu. Oj już ja widzę Hazzę jak zapierdziela przez całą plażę z łopatką w ręce, w poszukiwaniu mojej sukienki. Nie daruję!
-Głupi matoł -mruknęłam zła, chwytając w ręce krem przeciwsłoneczny, który zaraz został mi wyrwany przez ogromne łapy Styles'a. Spojrzałam się na niego zirytowana, zaś on bez słowa przemieścił się za moje plecy i zaczął wsmarowywać w moją skórę zimną "maź" o specyficznym, aczkolwiek przyjemnym dla nozdrzy zapachu.
-Mogę wiedzieć co ty wyprawiasz? -westchnęłam ciężko, nie mając siły już się z nim kłócić. Harry potrafi być czasem tak uparty, że to przechodzi ludzkie pojęcie. Normalnie osioł w ludzkiej skórze!
-Wyręczam cię -stwierdził spokojnie, z nutką zadowolenia w głosie. Czułam jak jego ciepłe dłonie delikatnie sunął po mojej wrażliwej skórze, co rusz to podjeżdżając do góry, to do dołu. Z każdą upływającą sekundą to całe "wsmarowywanie", zaczynało przypominać mi bardziej masaż, co nie ukrywam bardzo mi w tym momencie odpowiadało. To było takie...odprężające. Zamruczałam cicho zadowolona pod nosem, kiedy kciuki Hazzy delikatnie przesunęły się wzdłuż mojego kręgosłupa, mocniej naciskając na spiętych łopatkach, które aż krzyczały o więcej. W spokoju przysłuchiwałam się jak jego ciepły i miarowy oddech powoli owiewa mój kark, gdzie pojawiła się gęsia skórka, która zaraz przesunęła się na moje ramiona wraz z palcami Harrego, który teraz powoli zsunął opuszki palców wzdłuż moich rąk, aż do samych nadgarstków, by potem objąć mnie od tyłu w pasie i zacząć delikatnie wsmarowywać krem w mój brzuch.
-I jak, podoba ci się? -usłyszałam szept loczka tuż przy swoim uchu. W odpowiedzi wykręciłam jedynie do tyłu głowę i oparłam ją o ramię zielonookiego, zaś ten uśmiechnął się do mnie uroczo i cmoknął moją odkrytą szyję. W spokoju upajałam się tym przyjemnym dotykiem, który sprawiał mi tyle przyjemności, jednak wszystko to wybudziło mnie ze stanu uniesienia, kiedy poczułam jak dłonie Harrego błądzą po moim podbrzuszu co jakiś czas zaczepiając o kant majtek, które już i tak za wiele nie zakrywały.
-Styles -syknęłam ostrzegawczo, jednak ten zbył mnie jednym stanowczym "Cicho bądź", co nieźle mnie zirytowało. Okej rozumiem, że ma on te swoje zapędy seksualne i że go pociągam, ale żeby obmacywać mnie an środku plaży?! To kompletna przesada, nawet jak na NIEGO.
Drgnęłam gdy jego dłoń niby przypadkiem otarła się o moją prawą pierś. Poczułam jak moje policzki oblewa szkarłatna czerwień, zaś oddech mimowolnie przyśpiesza. Co ten idiota potrafi ze mną zrobić?! To jest takie...takie...NIEETYCZNE!
-Harry -jęknęłam błagalnie, na co on zachichotał cicho, pochylając się do mojego ucha.
-Patrz teraz ptaszyno -ledwo zdążył to wyszeptać, a już sekundę później, padł na nas jakiś cień. Uniosłam głowę ku górze i przełknęłam gwałtownie ślinę widząc wkurwioną twarz Malika. Czyli, że on to od początku zaplanował?! Głupi bałwan!
-Odsuń się od niej Styles -wycedził groźnie przez zęby, miażdżąc go swoim wściekłym spojrzeniem. Nie, serio nie raz widziałam złego Malika, ale to...To było więcej niż "niebezpieczne".
-Wyluzuj Zayn, przecież nic takiego nie robimy -odparł z głupawym uśmieszkiem loczek, unosząc ręce w geście obronnym. Drgnęłam widząc jak żyłka na czole mulata zaczyna coraz brdziej drgać. Coś mi mówiło, że jeszcze chwila, a Harry będzie zbierać zęby z piasku, jednak jak widać on się tym zupełnie nie przejmował, gdyż najwyraźniej nie miał najmniejszego zamiaru ruszyć swego szanownego zadka i zabrać go jak najdalej stąd. Pieprzony masochista.
-Harry, chyba Lou cię wołał -postanowiłam zadziałać i przerwać to w miarę szybko. Nie miałam zamiaru ich rozdzielać, a później patrzeć jak jeden i drugi wracają z poobijanymi gębami do domu. Jeszcze tego tylko do szczęścia mi tu brakowało.
Brunet spojrzał się na mnie wzrokiem typu "Nie mogłaś wymyślić czegoś lepszego?", po czym powoli wstał i odszedł, po drodze omal nie zaczepiając Zayna ramieniem. On chyba naprawdę chce zaliczyć darmowy remont twarzy. Powoli podniosłam wzrok na szatyna, który cały czas stał wściekły i zaciskał dłonie w pięści, co rusz mierząc całe moje ciało nieodgadnionym spojrzeniem. Znowu był zły. Westchnęłam ciężko podciągając nogi pod brodę i zgryzając nerwowo wargę. Sama nie wiedziałam jak mam się zachować w tej sytuacji. Czemu to wszystko musiało być takie skomplikowane? Czasami naprawdę żałuję, że poznałam Malika. Gdyby nie to....to zapewne nie cierpiałabym tak bardzo jak teraz.
Usłyszałam jak mulat mruczy coś niezrozumiałego pod nosem, po czym kuca przede mną i podnosi moją brodę tak, abym spojrzała prosto w jego czekoladowe oczy, w których możnaby się rozpłynąć. Przełknęłam gulę jaka rosła w moim gardle, po czym rozchyliłam delikatnie wargi, jakbym chciała coś powiedzieć, aczkolwiek nie wydobył się z nich żaden dźwięk.
-Rvian obiecaj mi coś -wychrypiał ciężko, ani na chwilę nie spuszczając ze mnie wzroku. -Nie zbliżaj się do Harrego, dobrze? -aż cała zesztywniała kiedy to usłyszałam. On mówi tak na poważnie? Przecież to jest....jest....
-Ale przecież....Zayn, Hazza to jest mój przyjaciel - szepnęłam cicho, bojąc się reakcji z jego strony. Wścieknie się? Widziałam jak jego szczęka sie napina, jednak twarz nadal była spokojna, na co ulżyło mi nieco. Oznaczało to, że starał się przy mnie hamować, a wierzcie mi, że wiele to dla mnie znaczy, gdyż wiem jak ciężko mu to przychodzi.
-Przyjaciel? -prychnął kpiąco. -Czy przyjaciel zachowuje się w TAKI sposób? Jego zachowanie podchodzi bardziej pod twojego chłopaka, a nie "przyjaciela" -warknął rozdrażniony, na co zmarszczyłam mocno brwi. No proszę, czyżby deja vu?
-Więc teraz widzisz jak wygląda relacja pomiędzy tobą, a Millie -odparłam łamiącym się głosem, po czym szybko wstałam i zostawiłam zszokowanego Malika samego. Czy on naprawdę nie widzi jak mnie to rani? Jak każdy taki gest wbija w moje serce pojedynczy odłamek szkła? Zrób coś ze sobą Zayn. Zrób, bo moja miłość nie będzie czekać wiecznie.
Od autorki:
Jął jął moje ziąmy! xD
Jak Wam wakacje lecą, co wariatki? ;> Cóż jak każdy już zapewne zauważył, zostały nam prawie dwa tygodnie do końca, tak więc mam nadzieję, że mnie rozumiecie, iż chcę z tego skorzystać dlatego też, dodaję tak późno rozdział :/ Nie chciałam jednak Was tak długo pozostawiać w niecierpliwości, tak więc postanowiłam podzielić rozdział szósty, na dwie części, ale to zapewne już zauważyłyście xD
Kolejny rozdział będzie zdecydowanie dłuższy, tak więc mam nadzieję, że nie napadniecie na mnie gdzieś ciemnej uliczce i nie wykastrujecie mnie łyżeczką od danonka ^.-
Dziękuję Wam za komentarze i mam nadzieję, że to się utrzyma :*
Jeśli chodzi o Zayna -ten typ tak ma :P Jeszcze wiele razy zobaczycie jego zmienne nastroje, ale podpowiem Wam, że to jego "dzikie" zachowanie, nie wzięło się samo z siebie, coś lub ktoś, go do tego skłonił (buhahah xD).
Czytasz=komentujesz ♥
Boski rozdział. Czyżby Harry i Rivian? Czekam na kolejny rozdział. Życzę miłych wakacji i weny ;]
OdpowiedzUsuńRozdział super nie mogę się doczekac następnego. <3
OdpowiedzUsuńAhh czyżby Zayn był zazdrosny ? ;> Jajć...jakie to słodkie. Czekam na kolejny! Pisz szybko! ;*
OdpowiedzUsuńZAJEBISTE!! <3
OdpowiedzUsuńJezu,ale super rozdział. Ciekawe o co chodzi Zaynowi. Szkoda mi trochę Rivian. Czekam na next. Xx
OdpowiedzUsuńP.S piszesz świetnie.
świetnie piszesz , cudowny rozdział <3 czekam na nn *.*
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział,może wreszcie Malik się opamięta xD.Czekam na nexta <3
OdpowiedzUsuńCudowny ♥♥♥♥
OdpowiedzUsuńWow cudownie to wszystko opisałaś.
OdpowiedzUsuńMasz niesamowity talent
Czekam na na następny rozdział <3