poniedziałek, 2 grudnia 2013

Rozdział 11


"Rozsądek przyznał mu rację. Natomiast serce... ono zakuło, dając do zrozumienia, że protestuje i nie ma zamiaru się z tym zgodzić"


          - Czego się tak szczerzysz? - mruknęłam złośliwie w stronę Hazzy, który nawet na sekundę nie spuszczał ze mnie swoich zielonych tęczówek, w których jak zwykle pełno było tych niesamowitych iskierek. Loczek uśmiechnął się jeszcze szerzej, dokładnie lustrując każdy milimetr mojej zaspanej twarzy.
 Ależ ja musiałam wyglądać atrakcyjnie z rozmazanym makijażem i włosami niczym u frankensteina. Przeciągnęłam się zaspana, wyciągając ręce ku górze, po czym podniosłam się do półsiadu podpierając się z tyłu na dłoniach. - To nie fair - burknęłam z lekkim grymasem, wlepiając swój wzrok w rozweseloną twarz przyjaciela. Brew bruneta drgnęła lekko ku  górze w niemym zapytaniu. Westchnęłam zrezygnowana, klepiąc prawą dłonią błękitną pościel. - Masz wygodniejsze łóżko! - dodałam po chwili, podskakując na mięciutkim materacu, który cicho zaskrzypiał pod ciężarem mojego tyłka. Loczek zachichotał rzucając się na miejsce obok mnie, przez co oboje unieśliśmy się do góry jak na jakiejś trampolinie. Sama mimowolnie się zaśmiałam opadając z powrotem na plecy, tyle że tym razem moja głowa wylądowała prosto na  umięśnionym ramieniu Harrego, który mocno mnie do siebie przygarną, chowając swoją twarz w moich puszystych włosach. 
- Jędza - szepnął mi do ucha, na co uśmiechnęłam się szeroko. - Ale MOJA - dodał po chwili. W odpowiedzi jedynie mocniej się do niego przytuliłam, wdychając zapach jaki był mieszaniną jego żelu pod prysznic i perfum. Tak bardzo go potrzebowałam. Dobrze zdaję sobie sprawę z tego, że gdyby nie on już dawno znalazłabym na skraju załamania nerwowego. Harry był jedyną osobą, która mnie w pełni rozumiała i akceptowała taką jaka jestem. Nigdy mnie nie krytykował, nie oceniał... Po protu był i to było w tym wszystkim najlepsze. To cholerne oparcie, którego potrzebowałam jak tlenu do życia.
- Rivian ja wiem - szepnął cicho, na co zmarszczyłam delikatnie swoje równe brwi. Zsunęłam powoli głowę w bok, tak aby móc swobodnie patrzeć na jego twarz, która w tej chwili była nad wyraz poważna. Odchrząknęłam cicho, nieświadomie zaciskając palce na jego czarnej koszulce.
- Wiesz co?
Loczek popatrzył się na mnie z dziwną troską, łapiąc mnie za lewą dłoń i splatając razem nasze palce, które zaczęły mnie dziwnie mrowić poprzez ten gest. Niby nic takiego, ale nie wiedzieć czemu, serce zatłukło mi się w piersi kilka razy szybciej, co było dla mnie zupełnie nowym doznaniem jeśli chodzi o Harrego. 
- Widziałem co się wczoraj stało - wyznał cicho, na co cała zdrętwiałam, czując jak oblewa mnie zimny pot. Wspomnienia momentalnie przemknęły mi przed oczami, a ból w klatce piersiowej dał znać o sobie ze zdwojoną siłą. Spuściłam zaszklony wzrok, czując nieprzyjemną gulę rosnącą w moim gardle. Miałam wrażenie jakbym miała się zaraz zacząć dusić. Loczek ścisnął mocniej moją dłoń, całując mnie w czubek głowy.
- Nie przejmuj się. To skurwiel, nie warto tracić na niego czasu.
Rozsądek przyznał mu rację. Natomiast serce... ono zakuło, dając do zrozumienia, że protestuje i nie ma zamiaru się z tym zgodzić.

           

           - Cześć - przywitałam się wesoło, wchodząc do kuchni gdzie dostrzegłam Louisa i... 
- Hej piękna.  Zayn podaj mi ten cholerny cukier! - warknął Tommo, wyciągając wyczekująco dłoń w kierunku zamyślonego mulata. Chłopak ocknął się z dziwnego transu, po czym jego ciemne oczy momentalnie skrzyżowały się z moimi. Poczułam ucisk w żołądku, a serce zabiło mi kilka razy szybciej. Zacisnęłam mocno dłonie na tylnych kieszonkach od spodenek, po czym posłałam Malikowi lekki uśmiech, który kosztował mnie bardzo wiele energii i determinacji. Już chyba nawet nie muszę wam opisywać jego zdezorientowanej miny, którą po kilku sekundach zakrył swoją maską obojętności. Zdusiłam w sobie chęć przewrócenia oczami, po czym podskoczyłam siadając na kuchennym blacie tuż obok marchewkowego pana, który starannie odliczał trzy łyżeczki cukru, które wsypał do kawy. 
- Wiesz, wydaje mi się, że gdzieś już widziałem podobną koszulkę... - mruknął zamyślony Lou, przyglądając się zacnej bluzce z podobizną batmana, którą obecnie miałam na sobie. Zgryzłam nerwowo wargę, machając  lekko nogami. - Coś jak deja vu - bąknął przekrzywiając śmiesznie głowę. Uśmiechnęłam się do niego niewinnie, ukazując rządek swoich białych zębów.
- Czy to przypadkiem nie znaczy po francusku "Co jest kurwa grane?" - oświadczyłam z rozbawieniem, na co Tommo wystawił mi język, dźgając mnie palcem między żebra. 
Miał rację. Zapewne nie raz miał styczność z tą bluzką, jednak miałam nadzieję, że się nie połapie, iż należy ona do loczka. Raczej wątpię, aby Zayn podszedł do tego optymistycznie, tym bardziej, że nie pochwala towarzystwa Harrego w pobliżu mnie. 
- A co ty taki dobry humorek masz dzisiaj? - spytał podejrzliwie brunet, na co wzruszyłam bezradnie ramionami.  Gdybyś tylko wiedział - pomyślałam smutno, czując jak usta wykrzywiają mi się w lekkim grymasie. Jestem bardzo ciekawa jak długo dam radę tak pociągnąć. Otóż sumiennie postanowiłam ignorować wczorajszą sytuacją. Udać, że wogóle nie miała ona racji bytu. Sądzę, że to jest najrozsądniejsze wyjście z tej całej popapranej sytuacji. Ważne, aby Zayn był szczęśliwy - to jest teraz moim priorytetem. Koniec bycia zagorzałą egoistką i pora pomyśleć o uczuciach innych. 
- Gdzie moje kanapki?! - dobiegł nas z salonu, zrozpaczony krzyk Horana, który najwyraźniej powoli już tracił cierpliwość. Lou mruknął pod nosem coś niezrozumiałego, aczkolwiek zdaje mi się, że nie było to nic miłego i pognał z kawą oraz porcelanowym talerzem do głodnego przyjaciela, tym samym zostawiając mnie i Malika samych. Tak. Niezręczna sytuacja.
Czułam się idiotycznie kiedy tak siedziałam wpatrzona w podłogę, a Zayn niemal prześwietlał mnie wzrokiem na wylot, jakby starał się siłą wdusić ode mnie jakiekolwiek wyjaśnienia mego postępowania. Drażnił mnie i dobrze o tym wiedział, także nie wielkie było jego zdziwienie, gdy spojrzałam się na niego ze wzrokiem, który krzyczał "Skończ wreszcie, bo inaczej wpompuję cię w ścianę!".
- Stało się coś? - spytałam z lekkim uśmiechem, przekrzywiając minimalnie głowę na bok. Szatyn zmarszczył swoje idealne brwi, przez co na jego czole pojawiła się pojedyncza zmarszczka, która jedynie dodawała mu uroku. Zacisnął mocniej swoje wargi, po czym powoli do mnie podszedł, umiejscowując dłonie na blacie, przez co zagrodził mi jakąkolwiek drogę ucieczki.  Przełknęłam powoli ślinę, czując zbliżające się kłopoty. Już nawet dostrzegałam tą czerwoną lampkę w mojej głowie, która zaczynała niebezpiecznie migać.
- Mogę w czymś pomóc? - wydusiłam, dziękując Bogu za to, że udało mi się to wypowiedzieć w miarę normalnym tonem. Malik na moje słowa prychnął głośno, mrużąc przy tym swoje powieki jak jakiś dziki kot, szykujący się do skoku.
- Czemu taka jesteś? 
Tym razem to ja zmarszczyłam brwi. Zmierzyłam jego spiętą twarz swoimi brązowymi tęczówkami, na koniec zatrzymując się na jego oczach, z których nie byłam w stanie nic odczytać. 
- "Taka", znaczy jaka? 
- Zachowujesz jakby się nic nie stało! - syknął, na co zamrugałam gwałtownie powiekami. - Udajesz, że wcale cię to nie obchodzi i że wszystko jest w jak najlepszym porządku!
- A ty się zachowujesz inaczej? - warknęłam rozdrażniona, czując iż cały mój plan diabli wzięli. A niech cię szlag Malik! - Co niby mam twoim zdaniem robić? Zamknąć się w pokoju i nie wychodzić? Płakać rzewnie w poduszkę? Głodzić się? Odciąć od wszystkich? No  słucham, powiedz mi do cholery! - coraz bardziej podnosiłam głos, zupełnie nie zwracając uwagi na fakt, że jego tęczówki robią się coraz ciemniejsze, a mięśnie napinają się z całej siły, przez co doskonale były widoczne przez czarny podkoszulek, jaki miał na sobie. 
- A  zrobiłaś chociaż jedną z tych rzeczy? - wycedził przez zęby, zaciskając z całej siły dłonie na krańcach kuchennego blatu. Posłałam mu zdezorientowane spojrzenie, zgryzając z całej siły dolną wargę. - Oczywiście, że nie! -prychnął kpiąco. - Pierwsze co zrobiłaś to poleciałaś do Stylesa, aby mógł cię pocieszyć! - warknął mi prosto w twarz, powodując, że kompletnie mnie zatkało. - Więc powiedz mi, jak daleko zaszliście, huh? 
Pobladłam. Po prostu nie mogłam uwierzyć, że takie słowa mogły wypłynąć z jego ust. Z tych rozkosznych warg, które tak pieczołowicie w nim uwielbiałam. Jedyne co wyrażały jego oczy to złość i nienawiść. Czy on naprawdę sądził, że byłabym w stanie z Harrym... i to tego samego dnia kiedy my.... 
Zgryzłam z całej siły wnętrze policzka, czując już niemal metaliczny posmak krwi w swoich ustach. Serce boleśnie obijało się o moje kruche żebra, natomiast wzrok zaszklił się delikatnie, jednak nie miałam zamiaru przy nim płakać. Nie chcę pokazywać mu jak bardzo mnie to boli, jak bardzo jestem słaba.  Wyznaczyłam sobie cel, którego mam zamiar trzymać się do końca, nawet ostatkami sił. 
- Zapomnijmy o tym Zayn - szepnęłam cicho, podnosząc na niego swój smutny wzrok. - Masz rację, nie powinnam tak robić. Zachowałam się jak ostatnia suka - przyznałam, choć mój rozsądek gorliwie temu zaprzeczał. - Nic się pomiędzy nami nie wydarzyło i niech tak zostanie, tamto to było tylko chwila słabości - posłałam mu najszczerszy uśmiech, na jaki tylko było mnie stać. Widziałam, że w tym momencie szatyn był w niemałym szoku. Zapewne nie spodziewał się tego po mnie, zresztą ja sama byłam zaskoczona takim obrotem akcji. 
Położyłam swoją dłoń na jego klatce piersiowej i delikatnie go od siebie odsunęłam, zeskakując na ziemię i szybko opuszczając pomieszczenie. Zanim jednak wyszłam, zerknęłam jeszcze szybko za siebie. Zayn stał nieruchomo w tym samym miejsce z dłońmi zaciśniętymi w pięści, a jego wzrok boleśnie przewiercał miejsce, w którym jeszcze kilka minut temu się znajdowałam.


           - Ej! - pisnęłam oburzona, kiedy Harry pochylił się, aby skosztować moich lodów.  Co za nienapasiony dzieciak! Zjadł cztery gałki i jeszcze mu mało! - Miałeś swoje - burknęłam, na co chłopak wyszczerzył się szeroko, obejmując mnie swoim silnym ramieniem.
- Ale twoje są lepsze - mruknął wesoło, na co przewróciłam oczami, podsuwając mu pod sam nos wafelek z czekoladową kulką, która w dość szybkim tempie zaczęła się rozpływać. Pech chciał, że loczek akurat pochylił głowę i skończyło się to tym, że niemal cały deser wylądował na czubku jego nosa. Zgryzłam wargę, aby nie zachichotać, jednak nie udało mi się ukryć rozbawienia wymalowanego na mojej twarzy. Jego zdezorientowana mina była po prostu genialna!
- Ty mała zołzo, zrobiłaś to specjalnie! - fuknął, mrużąc zabawnie oczy, na co momentalnie od niego odskoczyłam, wlepiając na usta  głupawy uśmieszek. 
- Wcale nie! - broniłam się, powoli wycofując się do tyłu, gdy ten zaczął stawiać w moją stronę kroki. Czemu tylko mnie zaczyna nie podobać się ta zabawa?
- Zapłacisz mi za to jędzo! - krzyknął głośno, rzucając się w dziki bieg ku mej osobie. A ja? Zaczęłam zapierdzielać jak na jakimś maratonie, ledwo nie potykając się o swoje własne nogi, które już po kilku sekundach, zaczynały odmawiać mi posłuszeństwa.  Cholerny brak kondycji! 
Odgarnęłam z twarzy burzę włosów, która zasłaniała mi widoczność i pisnęłam głośno, gwałtownie mijając wielkie drzewo, które nie wiadomo po jakiego groma, rosło sobie na samym środku chodnika. Ludzie to jest przecież park! Mało tu miejsca na sianie tej przeklętej zieleni?! Sapnęłam sfrustrowana pod nosem, przeskakując nad toczącą się piłką, która została wykopana przez grupkę dzieciaków i z gracją baletnicy o połamanych nogach, zaczęłam wbiegać po marmurowych schodkach, dysząc niczym człowiek hiperwentylacji. Tak Rivian! Od dziś należy zacząć poprawiać swoją zerową kondycję!
Stanęłam na środku trawnika, z wielkim zdziwieniem stwierdzając, że Harry gdzieś zniknął i już mnie nie goni. Pochyliłam się lekko do przodu, opierając dłonie na kolanach i zaczęłam łapać gwałtowne wdechy, chcąc jakoś unormować swój nierówny oddech. 
- Kurwa - przeklęłam pod nosem, czując jak nogi się niemal pode mną załamują. Ja naprawdę jestem żałosna. I po co ci było to omijanie zajęć wychowania fizycznego? Tylko na moją zgubę!
Powoli wyprostowałam się do pionu, mrużąc oczy od jasnego słońca, kiedy nagle poczułam mocne uderzenie od tyłu, a kilka sekund później turlałam się z kimś po zielonej trawie, czując jak moje ciało krzyczy o pomoc.  Jęknęłam głośno obolała, łapiąc się wolną ręką za głowę, natomiast drugą podparłam się na ziemi, uchylając ciężkie powieki. I co zobaczyłam? Soczyście zielone oczy, wpatrujące się we mnie intensywnie i ten głupawy uśmiech, na tym durnym, lokowatym łbie. 
- Jesteś skończonym idiotą - warknęłam zła.
- Którego uwielbiasz - dodał z arogancją. Oho! Uwaga! Ego Harrego ponownie zaczyna się rozrastać!
- Złaź ze mnie! - fuknęłam rozdrażniona.
- Jeśli chodzi o pozycję, to ty jesteś na górze - mruknął rozbawiony, na co ja mocno zacisnęłam usta. Brawo Riv! Spostrzegawczość cenimy.
Walnęłam go z całej siły pięścią w klatkę piersiową, na co ten zachichotał cicho, machając z pobłażaniem głową.
- Było mówić, że lubisz na ostro - poruszył wymownie brwiami, na co jedynie przewróciłam oczami, podnosząc się do pozycji siedzącej. Przeczesałam włosy palcami i odetchnęłam głęboko, wystawiając twarz ku słońcu. Trwaliśmy tak przez chwilę w ciszy, aż wkońcu nie przerwał jej mój przyjaciel.
- I jak ci poszło? - spytał cicho chłopak, kładąc głowę na moich kolanach. Przełknęłam powoli ślinę, po czym spuściłam głowę w dół, patrząc się prosto w jego oczy, które uważnie lustrowały każdy skrawek mojej zamyślonej twarzy. No tak. Od rozmowy z Malikiem, wyciągnęłam Hazzę z domu i ani razu nie poruszyłam tego tematu. Wiadome było, że brunet domyślał się o co chodzi i starał się robić wszystko, aby uśmiech nie schodził z mojej twarzy. Jak widać - udawało mu się. Nie wiem jakim cudem, ale Harry ma w sobie coś, co sprawia, że przy nim nie potrafię myśleć o problemach. Wtedy liczy się po prostu przysłowiowe "tu i teraz".
- Sama nie wiem - odparłam z lekkim grymasem, przeczesując palcami jego sprężyste loczki.
- Powiedziałam mu coś wbrew samej sobie. To boli - stwierdziłam cierpko, czując jak pod powiekami zaczynają gromadzić mi się łzy. - Ale jeśli dzięki temu ma być szczęśliwy... to jestem na to gotowa. Dam radę - wyszeptałam cicho, a kilka słonych łez popłynęło po moich policzkach, co nie uszło uwadze bruneta.  Chłopak momentalnie podniósł się do siadu i przyciągnął mnie mocno do swojego ciała, głaszcząc uspokajająco po plecach. 
- Przykro mi - wychrypiał cicho, odgarniając z mojego czoła zbłąkany kosmyk włosów. Pociągnęłam cicho nosem, uśmiechając się do niego smutno.
- Wiem Harry. Mi też - wyszeptałam, głaszcząc go delikatnie po policzku.









Od autorki:
Na początek chciałabym się zwrócić do pewnego Szanownego Anonima, który w dość obłudny dla mnie sposób, postanowił mnie skrytykować. Po pierwsze nie założyłam tego bloga, aby go "olewać", ale żeby móc się z Wami podzielić moimi pomysłami. Lubię pisać i czerpię z tego wiele frajdy, aczkolwiek piszę wtedy, gdy mam KIEDY i nie ogranicza mnie brak weny. Sądzisz, że mam aż tyle czasu? Otóż dla Twojej wiadomości za rok będę w klasie maturalnej i obecnie moim priorytetem jest skończyć liceum z jak najlepszymi wynikami. Nie dysponuję wieloma wolnymi chwilami, a przypominam, że mam też życie towarzyskie, które i tak obecnie jest na poziomie zerowym. Dziennie na laptopie siedzę po kilka minut, jedynie aby sprawdzić pocztę. Nie mam nawet cholernej chwili na zajrzenie na strony typu onet czy wp, aby przejrzeć wiadomości.  A raczej nie chcecie czytać również czegoś, co jest niesprawdzone, bez jakiegokolwiek sensu i przesłania, czyż nie? Jeśli Szanownemu Anonimowi nie odpowiada, ja do niczego nie zmuszam, proszę sobie znaleźć blogi, które będą odpowiadać.
Natomiast do reszty czytelniczek:
Jestem Wam bardzo wdzięczna za komentarze i wytrwałość. Wiem, że pojawiają się naprawdę duże odstępy czasowe, jednak jak już wspomniałam -  za rok klasa maturalna. Samo "korektowanie" zajmuje mi nawet godziny, gdyż chcę aby wszystko wyszło jak najlepiej. Liczę, że mnie zrozumiecie.
Pozdrawiam i życzę miłego tygodnia :*


EDIT: Zachęcam również do zajrzenia, do nowej zakładki "Pytania do bohaterów" ;)

нσρє♥


16 komentarzy:

  1. Rozumiem . Nie musisz się tłumaczyć że obowiązki przygniatają. A co do rozdziału . Bosz pięjkny rozdział . Twój blog należy do moich ulubionych . Trzymaj tak dalej . Czekam na następny z niecierpliwością .

    OdpowiedzUsuń
  2. Ojej!!! Chciałąbyś widzieć uśmiech na mojej twarzy kiedy zobaczyłam, że jest nowy rozdział;) Masz ogromny talent, świetny styl,czyta się z niesamowitą lekkością. Rozdział.... nie mam słów żeby opisać. Mam nadzieję na jakąś bardziej gorącą akcję z Zaynem ;)) Nie przejmuj się anonimami, którzy chyba nie mają pojęcia o życiu, ja Cię rozumiem i cieszę się, że cały czas piszesz, a nie zawieszasz bloga. Kolejnej utraty opowiadania chyba już bym nie przeżyła :) Czekam z niecierpliwością na kolejny. Życzę ci abyś miała więcej wolnego czasu i dużo weny.
    Do następnego...

    OdpowiedzUsuń
  3. Jedyne co mogę powiedzieć, to to że kocham Cię za to że dodałaś nowy rozdział! <3 wchodzę codziennie na bloga modląc się o coś nowego i w końcu się doczekałam!
    Uwielbiam tę historię i to jak piszesz <3
    O.

    OdpowiedzUsuń
  4. Wspaniały rozdział !!!! po prostu KOCHAM <333333 czekam na następny ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Boże to jest świetne. Czekam nn :*

    OdpowiedzUsuń
  6. super :D czekam na nastepny :)

    OdpowiedzUsuń
  7. boże to jest zajebiste!!! :D czekam na nn

    OdpowiedzUsuń
  8. Dziekuje bardzo za to opowiadanie , Piszesz fantastycznie !!

    OdpowiedzUsuń
  9. O esu ja to kochaaaam <3 Nawet jak bym miała czekać rok, to poczekam na następny rozdział, bo to jest megaa, dziękuję ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. zdecydowanie warto czekać! nie ma innej opcji, wolę czytać coś dopracowanego, ale nieco rzadziej niż pisane częściej a gorzej - mam nadzieję, że wiesz o co mi chodzi :)

    u mnie niewiele, bo prolog, ale zapraszam:
    http://firstlovesandborkenhearts.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. Nominowałam cię do Libster Blog Awards . Więcej u mnie na http://przyjaciele-to-wszystko-co-mam.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. Zapraszam do siebie! http://love-darlin-mouth.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  13. Znalazłam twego bloga wczoraj i siedziałam do 1 w nocy aby go całego przeczytać.
    Twoja twórczość mnie zauroczyła. Z czystym sumieniem mogę powiedzieć że na mojej liście twój blog znajduje się w pierwszej dziesiątce :) A uwierz że wiem co mówię ,ponieważ czytałam naprawdę masę blogów o różnej tematyce.

    Obserwuję i nie mogę doczekać się następnego rozdziału ,który z pewnością będzie tak samo zachwycający jak każdy inny. <3

    ~C.Rose~

    OdpowiedzUsuń
  14. Blog naprawdę znakomity.!!! Do tej pory nie czytałam lepszego :) Czekam na następny rozdział !!! Mam nadzieję że Riv będzie z Zaynem.! Lovciam :*
    Ag '-'

    OdpowiedzUsuń
  15. Co dalej????? Next proszę bo to opowiadanie uwielbiam i cudownie je piszesz<3

    OdpowiedzUsuń