piątek, 24 stycznia 2014

Rozdział 13


"Co ty, do świętego precla, wyprawiasz?!"

            Wiecie, ostatnio dość często zaprzątam sobie głowę rozmyśleniami na temat mojego życia. Nad tym jak to wszystko powinno wyglądać. Wcześniej moim jedynym celem było utrzymywanie jak najbliższych kontaktów z Zaynem. Pragnęłam być częścią, chociażby tą niewidzialną, jego zakręconego świata, który niezmiernie mnie fascynował. Wytyczałam sobie za każdym razem granice, które i tak sumiennie łamałam, zupełnie nie zważając na wszelkiego rodzaju konsekwencje. 
            Podczas tego wyjazdu przekonałam się, że czasem warto zacisnąć pięści, ugryźć się w język i przemilczeć pewne sprawy, nawet jeśli nasza podświadomość nam na to nie pozwala. To jest jak jakaś chora gra. Wygraj lub przegraj. Trwaj dalej lub zgiń. 
Ja dokonałam już wyboru. Za pierwszym razem był on niewłaściwy, co zaowocowało kolejnymi urazami w mojej psychice i kompletnym oddaleniem się od Malika. Bolało. Rany nadal się nie zagoiły. Pytanie tylko, czy potrafię uczyć się na własnych błędach?

             Zmrużyłam rozkosznie swoje powieki, gdy południowo-wschodnie słońce stanu Georgia* sięgnęło konturów mojej twarzy, która bezwiednie zwrócona była w kierunku bocznej szyby. Centrum miasta Atlanty jak zwykle było zatłoczone, o czym mogliśmy się przekonać stojąc już niemal od dwóch godzin w kilometrowym korku, który od feralnej godziny dziesiątej, poruszył się może z trzy razy. Nie żebym chciała się wymądrzać, ale już od samego początku byłam temu przeciwna i proponowałam, iż lepszym wyjściem z tej sytuacji byłoby znalezienie jakiegoś objazdu, który z pewnością się gdzieś znajdował. Ale po co ja się będę odzywać? Przecież to nie ja jestem pieprzonym kierowcą! Cholerna, męska solidarność.
- Wszystko w porządku? - do moich uszu dotarł zatroskany głos mulata, na co momentalnie moje oczy przeniosły się na jego prawy profil twarzy, który z bliska wyglądał jeszcze bardziej oszałamiająco.
Nie odpowiedziałam. Jedynie zmarszczyłam delikatnie swój nos, podczas gdy Zayn zdążył wsadzić między spierzchnięte wargi papierosa i zacząć szukać zapalniczki, która zapewne tradycyjnie znajdowała się w przedniej kieszeni jego spodni. Z wysoko uniesionymi brwiami patrzyłam jak szatyn przytrzymuje kolanem kierownicę, natomiast dłońmi stara się wymacać swój obecny "obiekt pożądania". Zwilżyłam suche usta językiem, czując jak irytacja coraz bardziej we mnie wzrasta. 
Chłopak nie słysząc żadnej reakcji z mojej strony, skierował na mnie swoje czekoladowe tęczówki, unosząc prawą brew ku górze w geście zapytania.
- No co? 
Nadal milczałam. Malik wyraźnie zdekonspirowany obecną sytuacją, zacisnął lewą dłoń na swoim kolanie, wypuszczając w desperacji powietrze z płuc. - Co tym razem takiego zrobiłem? Czemu milczysz? - mruknął, uprzednio wyciągając niezapalonego peta z buzi. Skrzyżowałam buntowniczo ramiona na piersi, prychając oburzona.
- Mówiłam ci, że nie masz co liczyć na rozmowę ze mną, gdy będziesz wdychać to świństwo - odparłam oskarżycielsko, co jedynie skwitował przewróceniem oczami. Bez słowa wsadził papierosa do opakowania i wrzucił je do schowka, posyłając mi krzywy uśmiech.
- Zadowolona? 
- Jak nigdy dotąd - stwierdziłam dumnie, na co ten prychnął wzburzony, opierając łokieć na drzwiach samochodu. Odetchnęłam cicho, podkurczając nogi pod siebie, jednocześnie sięgając do swojej torby z zamiarem znalezienia gumki do włosów. - Zayn? - zaczęłam cicho, nadal zajęta swoimi poszukiwaniami. Z jego gardła wydobył się cichy pomruk w postaci "Mhm?", co znaczyło, że mam kontynuować. - Co myślisz o tym całym ślubie? - spytałam powoli, chwytając włosy w dłoń i związując je w niesfornego koka. - Mam na myśli czy sądzisz, że dobrze zrobiłam, że... no wiesz... pomogłam im w tym?
Twarz mulata zwróciła się w moim kierunku, a jedyne co mogłam z niej wyczytać to niebywała powaga. Dokładnie mogłam zaobserwować jak jego brwi ściągają się, w wyniku czego na jego czole powstaje pojedyncza zmarszczka, jak rozchyla swoje usta i delikatnie zwilża je  językiem, by po chwili unieść dłoń i kciukiem, w bardzo zmysłowy sposób, przesunąć po swej dolnej wardze. 
            Drgnęłam delikatnie na fotelu, gdy poczułam piekący ból w okolicach nadgarstka, gdzie dokładnie kilka sekund temu znajdowały się moje paznokcie, a teraz jedynie czerwony ślad w postaci plamki.
- Chyba nie bardzo rozumiem - stwierdził powolnie, uważnie obserwując moją mimikę twarzy. Przełknęłam gorzką ślinę, zaczynając nerwowo bawić się palcami.
- Nie uważasz, że po prostu zbyt często wtykam nos w nie swoje sprawy? 
Jego brwi uniosły się maksymalnie ku górze, a po chwili po samochodzie rozniósł się jego słodki śmiech. Raaany! Jak ja uwielbiam ten dźwięk!
Zaczerwieniłam się niczym dojrzała piwonia, waląc otwartą dłonią w jego twarde ramię. On to robi celowo!
- Przestań - burknęłam zła. Zayn pomachał zrezygnowany głową, po czym stanowczo objął mnie swoim ramieniem i nie bacząc na przeszkodę w postaci pasu bezpieczeństwa, przyciągnął mnie do swojego torsu, który nadal lekko wibrował pod wpływem jego rozbawienia. 
- Jeśli chodzi ci o to, czy jesteś nachalna i ciekawska, to owszem, czasem ci się zdarza - zachichotał. No dzięki. Szczerość naszą przyszłością - zakpiłam w myślach, wydymając usta do przodu w geście niezadowolenia. Wierzcie mi, raczej nie takich słów z jego strony oczekiwałam, ale jak to się mówi "Prawda bywa bolesna", a ja niczym mężna kobieta - tak, to zdecydowanie brzmi idiotycznie - muszę przyjąć to na klatę i schować urazę. Dokładnie tak postąpię. Tylko jeszcze... nie bardzo wiem kiedy to nastąpi. Ale hej! Cały czas nad tym pracuję! 
- Nie nadymaj się tak, bo ci policzki pękną** - jego wielka dłoń bezczelnie przesunęła się po moich, być może nie starannie, aczkolwiek ułożonych włosach, trącając mnie na koniec palcem w nos, na co prychnęłam oburzona, miażdżąc go swoim wyćwiczonym spojrzeniem a'la bazyliszek. W końcu powinny być jakieś rezultaty godzinnych ćwiczeń przed lustrem, czyż nie? I kij z tym, że potem są niesamowite skurcze mięśni twarzy! - Ja tam bardzo lubię twoją wścibskość - stwierdził po chwili, na co moje czoło automatycznie się zmarszczyło. Ty kolego, że co? - Uważam nawet, że to urocze - wzruszył ramionami, jednak nie zaszczycił mnie ani jednym spojrzeniem. 
- Czemu według ciebie moje wady...
- Nie patrz na to tylko z takiej perspektywy - przerwał mi brutalnie, przeczesując dłonią swoje kruczoczarne włosy. - Ja widzę to nieco inaczej.
- Niby jak?
- Nie jesteś wścibska tylko dlatego, że lubisz wszystko wiedzieć. Zazwyczaj wykorzystujesz to, aby pomóc innym. Według mnie to nie wada, a zaleta. Nie każdy tak potrafi. 

            Nie powiem, słowa Malika dały mi wiele do myślenia. Nigdy nie patrzyłam na to wszystko poprzez taki pryzmat. Zazwyczaj trzymałam się takiego "tradycyjnego grafiku", który mówi, że bycie nachalnym, ciekawskim i nadto wtykającym nos w nieswój biznes, to okropne wady, które należy samemu zwalczać. Że jest to coś złego, czego człowiek powinien się wstydzić. Nie sądziłam jednak, że Zayn może postrzegać to w tak odmienny sposób. I po części logiczny. W sumie to mogłabym mu nawet przyznać rację w niektórych sytuacjach. Moja ciekawość zazwyczaj wywodziła się z tego, że uparcie chciałam komuś pomóc, nawet jeśli ta osoba tego ode mnie nie oczekiwała. Coś trochę jak takie błędne koło, z którego nigdy nie potrafiłam wyjść. 
            - A więc... Ty i Millie - wypowiadając jej imię czułam się, jakbym połknęła opakowanie szpilek zakupionych w Tesco - idziecie razem na ślub, huh? - spytałam nieco skrępowana, zwilżając suche usta językiem. Dyskretnie zerknęłam na Zayna, który dziwnie się napiął, słysząc jaki temat poruszyłam. Widziałam jak jego nieobecny wzrok wpatruje się w przednią szybę, zupełnie jakby szukał tam jakiejś odpowiedzi na moje słowa, by po chwili móc się zmierzyć z jego tęczówkami, które intensywnie prześwietlały moje. Rany, czemu za każdym razem, gdy się tak na mnie patrzy, czuję się niesamowicie naga? Aż odruchowo mam ochotę się zakryć dłońmi! To NIE JEST normalne.
- Tak - odparł mrukliwie, jednak jego twarz była niesamowicie nieodgadniona. Można by rzec, że Malik Zombie powrócił, co wierzcie mi, jest niezwykle irytującą wiadomością. - A ty  ze Stylesem - odparł, nazywając przyjaciela po nazwisku co mnie niezwykle wybiło z tropu. Czyli że teraz tak będzie wyglądać ich znajomość? Będę musiała słuchać od jednego i od drugiego jak mówią "ten Malik", " ten Styles"? Dzięki, ale w takim wypadku, rezygnuję. Niech znajdą sobie jakiegoś innego słuchacza, bo ja nie mam zamiaru nim być.  - Oczywiście - potwierdziłam spokojnie, na co jego oczy nieco pociemniały, jednak nie skomentował tego. Jechaliśmy przez dłuższą chwilę w napiętej ciszy, żadne z nas się nie odezwało, a słodka trójca z tyłu (czyt. Millie, Niall i Louis) spali sobie w najlepsze, ani trochę nie ułatwiając nam tym sytuacji. Szczerze po raz pierwszy pragnę usłyszeć niekończącą się paplaninę tych dwóch czubków, którzy chrapali sobie w objęciach, dociskając rudą do twardego wykończenia drzwi - tak trzymać chłopcy! 
- Posłuchaj Za-ayn - powiedziałam w dość dziwny sposób, gdyż podczas wypowiadania jego imienia, samochód gwałtownie zahamował, na co odruchowo położyłam dłoń na udzie chłopaka, aby móc utrzymać równowagę, ponieważ zachwiałam się do przodu jak na jakimś cholernym bambusie. - Nie akceptuję tej całej Millie. W boki mi lezie ta cała jej słodka gadka na podpuszczenie wszystkich i udawanie świętej krowy, którą wszyscy mają wielbić. Robi mi się niedobrze od tego jej cukierkowego sposobu bycia, mdli mnie na widok tej wypolerowanej paszczy i najchętniej to wysłałabym ją do Afryki, aby razem z małpami obierała banany na drzewach, ale że kocham zwierzęta, nie mam zamiaru być szczęśliwa kosztem ich własnego zdrowia psychicznego, które z pewnością by się zachwiało po zobaczeniu tej  zniekształconej buźki...
- Rivian - głos Malika był niezwykle zachrypnięty, a mina niesamowicie nietęga, jednak niespecjalnie się tym przejęłam. Nawet jego napinające mięśnie nie robiły na mnie w tamtym momencie żadnego wrażenia, podobnie jak zęby zaciskające się na jego dolnej wardze.
- Poczekaj - uniosłam do góry dłoń w geście uciszenia go i kontynuowania. - Choćbym nie wiem jak się starała, to nasze stosunki nie ulegną żadnej zmianie i myślę, że to jedyna rzecz w jakiej byśmy się obie zgodziły...
- Riv
- ... nie dogaduję się z nią, nie mam zamiaru, topór wojenny uznaję za odkopany. Nie wiem nawet skąd się biorą tacy ludzie jak ona? Jest przemądrzała, zarozumiała, arogancka, to chyba wasza wspólna cecha - spojrzałam się wymownie na jego napiętą twarz. Z jego ust wydobył się jedynie cichy pomruk, który nawet jak dla mnie brzmiał nad wyraz dziwnie. - Do tego jest niemoralnie fałszywa, ma nienaganną figurę i wygląda jak modelka z okładki Vogue, ale przecież nie to, że jestem zazdrosna...
- Rivian 
- ... wiesz, czasem naprawdę w mojej głowie pojawiają się drastyczne myśli na jej temat. Chociażby coś takiego jak, ile jej matka musiała się nawpychać śniegu, aby urodzić takiego bałwana jak ona? Sama nie wiem, ale tamtego grudnia musiała być naprawdę niezapomniana zimna, a cudowne urządzenia zwane pochodnie pługami, z pewnością nie kursowały wtedy w tamtym mieście....
- Kurwa mać - skomentował nad wyraz dosadnie mój towarzysz, opierając czoło na kierownicy gdzie, podobnie jak przed kilkoma minutami, zaciskał z całej siły palce, aż zbielały mu knykcie. Zmrużyłam delikatnie oczy, wpatrzona w przestrzeń, zupełnie nie przejęta jego wywodem. 
- Sądzisz, że jeśli wsadziłabym jej rozżarzony pręt w oko, to zostałby jakiś ślad?
- Ja pierdole, Rivian! - krzyknął głośno, gwałtownie podnosząc głowę. Otworzyłam szeroko oczy, machając przecząco głową.
 - Luz, tylko żartowałam, przecież nie jestem aż tak stuknięta, choć nie ukrywam, że czasem świerzbi mnie ręka, aby....
- Rivian. Ręka. - wycedził przez zęby, wyginając się co chwila w jakiejś dziwacznej pozycji. Zmarszczyłam czoło, przyglądając mu się ze zdziwieniem.
- No przecież mówię! A tak wogóle to co ty się tak wiercisz na tym fotelu, nie wygodnie ci czy.....
- Kurwa mać, spójrz się na tą swoją pieprzoną dłoń! - wywarczał głośno, po chwili wydobywając z siebie stłumiony jęk. Znieruchomiałam chwilowo, mrugając tępo oczami. Pominęło mnie coś? Niczym w zwolnionym tempie oglądałam swoją wpierw prawą dłoń, która była w całości, przynajmniej tak to wyglądało, a potem lewą, śledząc ją wzorkiem od ramienia aż po same czubki palców, które...
Nie. Nie. Nie. Nie. Nie. Nie. Nie. Nie. Nie. Nie. Nie. Nie. Nie. Nie. Nie. Nie. Nie. Nie. Nie. Nie. Nie. Nie. Nie. Nie. Nie. Nie. Nie. Nie. Nie. Nie. Nie. Nie. 
Kurwa.
Nie wierzę, zrobiłam to. Zrobiłam po raz kolejny! I do tego przy wszystkich! Ponownie przypadkowo. Znowu dotykam częścią swojego ciała szlachetności Malika, której ma dość sporo,  to muszę przyznać, że jest się czym pochwa... Cholera! Ogarnij te pieprzone hormony kobieto! Właśnie po raz kolejny podnieciłaś swojego brata! O kurna, jak to niemoralnie brzmi. Jestem zboczona. Chyba wolę jednak utrzymywać stosunki przyjacielskie. Tak, wtedy nie wygląda to aż tak źle. Nie żebym się usprawiedliwiała, ale ja nawet nie spostrzegłam kiedy moja dłoń zsunęła się z jego uda na "zakazane tereny"! 
Dobra, okej, tylko spokojnie. Zero stresu,  pełny chill. Dziesięć wdechów, dziesięć wydechów, kucyki, jednorożce, kolorowa tęcza, wesoły klaun... chociaż nie. To ostatnie wykreślam z listy, mam złe wspomnienia. Mały urazik z dzieciństwa, nic poważnego. Co robić, co robić?! CO, KURWA MAĆ, ROBIĆ?! Ogarnij umysł idiotko! Oddychaj, strzel mu sierpowego! Nie, zaraz. Zamiana planów. Oddychaj, zabierz rękę. Tak, właśnie! Pomalutku, bez żadnych gwałtownych ruchów. Będzie jak znalazł. 
- Rivian.... czuję się nazbyt niekomfortowo - wycedził przez zęby Malik, na co ja w akcie paniki i desperacji jeszcze mocniej zacisnęłam palce na jego kroczu, przez co jęknął przeciągle, a ja odskoczyłam do tyłu, przypadkowo wciskając łokciem przycisk automatycznego rozkładania fotela, przez co zgniotłam siedzeniem śpiącego za mną Horana, który poderwał się do góry, uderzając głową o dach auta,  patrząc się zszokowany prosto w moją czerwoną twarz.
- Co ty, do świętego precla, wyprawiasz?!


            Przymknęłam powieki w akcie desperacji, unosząc twarz w stronę strumienia wody jaki leciał spod prysznica już od dobrej godziny. Od cholernych sześćdziesięciu minut staram się jakoś zrelaksować i przynajmniej w połowie wyrzucić z myśli wydarzenie sprzed feralnych kilku godzin, jednak moje drugie "ja" złośliwie odmawiało mi dzisiaj współpracy, jednocześnie tworząc mi tym samym istną katorgę. Twarz nadal mnie piekła od żywych rumieńców jakie pokrywały moje policzki, a dłoń nieustannie mrowiła, przypominając o tym, gdzie też się znajdowała. Boziu. Jak ja mu teraz spojrzę w oczy?! To już druga taka sytuacja! Już za pierwszym razem było krępująco, a co tu dopiero mówić teraz, kiedy Malik siedział sztywno za kierownicą, chcąc zakryć jakoś swoje wybrzuszenie w spodniach, gdyż wyrwani ze snu Niall i Lou uparcie chcieli sprawdzić czy wszystko z nim w porządku, bo jak stwierdzili "Wyglądasz jakbyś miał za sobą cztery ciąże", cokolwiek to miało znaczyć.
            - Powinnam zniknąć z powierzchni ziemi dla dobra całej ludzkości - jęknęłam zdruzgotana, opierając czoło o chłodne kafelki, po których powoli sączyła się ciepła woda. Odczekałam chwilę w takiej pozycji, po czym z głośnym westchnieniem chwyciłam żel do ciała, który równomiernie zaczęłam rozprowadzać po swojej skórze, w wyniku czego utworzyła się biała piana, którą po upływie kilku minut, intensywnie spłukałam. Do moich nozdrzy automatycznie dostał się rozkoszny zapach lawendy w połączeniu z lilią wodną. Na sam koniec pozbyłam się odżywki z włosów i zakręcając wodę, wyszłam spod kabiny, szybko owijając swoje ciało puszystym ręcznikiem, co i tak nie uchroniło mnie przed gęsią skórką. Potarłam nagie ramiona, wzięłam się za balsamowanie ciała i kiedy już opuściłam ręcznik na podłogę... nagle zrobiło się ciemno. Ciemno jak w du... dużym, nieoświetlonym domu. Yep. Dokładnie to miałam na myśli. 


Zayn's POV

             Siedziałem już na tym pieprzonym fotelu od godziny, czekając aż Rivian łaskawie zaszczyci mnie swoją obecnością na kolacji, którą mieliśmy razem zjeść. Zupełnie jak normalne, cywilizowane rodzeństwo. Chociaż owszem, po części, a raczej w całości, było to zasługą tego, że obiecałem jej ojcu, że przypilnuję, aby jadała o odpowiednich porach i w ludzkich ilościach, bo z tym potrafi być u niej dość kolorowo. Jednakże w tym wypadku jestem pewien,  że jej, tak samo jak i mnie, nie uśmiecha się przebywać w swoim wzajemnym towarzystwie i raczej nie trudno domyślić się dlaczego. 
            Potarłem brodę w geście frustracji, czując jak na samą myśl mój przyjaciel daje o sobie znać. Przekląłem głośno pod nosem, podrywając się gwałtownie na równe nogi, aby zająć się czymkolwiek innym, byle nie rozkojarzaniem się w kwestii jej smukłych dłoni. Panuj nad "nim" Malik! - skarciłem się w myślach, chodząc tam i  powrotem po salonie, nerwowo wplątując palce w swoje kruczoczarne włosy, za które pociągałem nieco mocniej, aby się uspokoić. To jest nienormalne jak ta dziewczyna na mnie działa. Taka niewinna, niedoświadczona, zupełnie nie mająca jakiejkolwiek wiedzy na takowe tematy... A taka cholernie podniecająca - dodał jakiś głosik w mojej głowie, na co prychnąłem w duchu, zaciskając prawą dłoń w pięść. To nie może tak wyglądać. Nie mam do niej żadnych praw, nie powinienem o niej nawet myśleć w ten sposób! Tylko czemu, mimo iż mam tego świadomość, to za każdym razem, gdy wyobrażam ją sobie w obecności jakiegoś innego mężczyzny, tudzież Hazzy, czuję niepisaną złość? 
- To tylko braterska troska - mruknąłem pod nosem, nawet nieświadomy tego, że usprawiedliwiam się sam przed sobą. Tak, to musiało być to. Martwię się o nią. Jest moim małym oczkiem w głowie, które powinienem chronić za wszelką cenę. Kiedy zobaczyłem jak Styles kręci się w pobliżu niej, to normalne że tak zareagowałem. Instynkt starszego brata. Harreh to dupek i zapalony kobieciarz. Łamie serca, wykorzystuje naiwne, zakochane w nim laski, a kiedy mu się znudzą to odkłada je na bok i szuka następnych. Ot cała jego natura. 
            Już miałem odpalać papierosa, którego miałem pomiędzy wargami, kiedy nagle zrobiło się kurewsko ciemno, a ja, że nie należę do ludzi z wszczepionym w oczy noktowizorem, musiałem się potknąć o to cholerne posłanie Brutusa, cudem odnajdując oparcie w ścianie, jednakże na nieszczęście upuszczając zapalniczkę, która poszybowała gdzieś w powietrze, lądując w bliżej niezidentyfikowanym mi miejscu. 
- Kurwa mać! - przekląłem głośno, waląc otwartą dłonią w kolano. Czy wszyscy się dzisiaj na mnie jakoś zmówili, czy jak? Najpierw Riv strzela focha, że się "zatruwam", teraz nie ma prądu przez cholerne wahania pogody! Czy ja wymagam tak wiele? Chciałem zapalić tylko jednego papierosa. JEDNEGO. PIERDOLONEGO. PAPIEROSA.
            Plując sobie w brodę, że razem z Jordanem*** nie zainstalowaliśmy awaryjnego oświetlenia, ruszyłem po schodach na górę, drogę oświetlając sobie latarką jaka znajdowała się w moim telefonie. Dotarłem pod drzwi łazienki, gdzie nadal tkwiła Rivian, po czym zapukałem delikatnie, opierając się ramieniem o framugę.
- Riv, wszystko w porządku? - spytałem zachrypniętym głosem, starając się zupełnie odgraniczyć od siebie grubą kreską myśli na temat tego, iż prawdopodobnie stoi tam naga brunetka, a po jej smukłym ciele nadal skapują kryształki gorącej wody.

Rivian's POV

            Nie zdążyłam nawet dokładnie zastanowić się nad tym co mam ze sobą począć, a już rozległo się pukanie do drzwi, przez co podskoczyłam w miejscu, przełykając nerwowo ślinę. Spokojnie. Bez paniki. Opanujemy sytuację. 
- Riv, wszystko w porządku? - usłyszałam głos Zayna, na co jęknęłam zdruzgotana, dłonią starając się wymacać swoje ubrania. 
- Możesz nie zadawać takich idiotycznych pytań? - burknęłam, czując jak wzrasta we mnie panika. Nie wyjdę stąd przecież kompletnie naga! Ręką strąciłam jakieś kosmetyki, omal nie wywinęłam orła na pieprzonym dywaniku, który za żadną cholerę nie był tu potrzebny i do tego zbiłam wysokiej klasy perfumy od Calvina Kleina, które Eliz otrzymała od mojego taty na swoje trzydzieste ósme urodziny. Świetnie. Mogę zapomnieć o kieszonkowym przez następne dwa miesiące. 
            Niemal pisnęłam z radości, kiedy udało mi się odnaleźć moją dolną część bielizny, którą założyłam na siebie w ekspresowym tempie, mając wielką nadzieję, iż jest ona w prawidłowym położeniu. Niby nic mnie nie piło, ale nigdy nie wiadomo. Ręką smyrnęłam coś puszystego i uśmiechnęłam się zwycięsko, zdając sobie sprawę, że jest to mój szlafrok. Teraz został tylko stanik i...
- Rivian do cholery, nie mam zamiaru sterczeć tu przez całą noc - ponaglił mnie "pan brak mi cierpliwości", na co wypuściłam ze świstem powietrze, czując jak wzrasta we mnie irytacja. Dobra, kij z tym! Szybko narzuciłam na siebie biały materiał i szczelnie owijając się nim, mocno zawiązując supeł, gotowa chwyciłam za klamkę, uprzednio przekręcając klucz w drzwiach. 
- Wkońcu.... - skomentował Malik, nie dokańczając jednak swojej wypowiedzi, dokładnie przyglądając mi się z uniesioną brwią. Oblałam się lekkim rumieńcem, odchrząkując znacząco.
- Nic innego nie mogłam znaleźć w tej ciemnicy - wzruszyłam ramionami, na co on tylko przytaknął głową, po czym w ciszy zaprowadził mnie na dół do salonu, gdzie na stole znajdowała się nasza zamówiona pizza. Zimna. Taaak. Coś mi mówi, że to przez mój "relaksujący" prysznic. 
Szatyn z wyraźną ulgą opadł na poduszki, które leżały na podłodze, co świadczyło o tym, że planował również obejrzeć film. Wybacz mi mój Romeo, ale dzisiaj pasuję. Już i tak najadłam się przy nim wstydu, nie mówiąc o zażenowaniu jakie cały czas mnie ogarnia od środka. Tak więc w planach pozostaje jedynie szybka kolacja i zamknięcie się w swoim pokoju na cztery spusty. Dosłownie. No bo pomyślcie logicznie. Skoro potrafię robić takie rzeczy będąc świadoma i kontaktująca, to co tu dopiero mówić o stanie totalnego nierozgarnięcia?  Jeszcze go zgwałcę we śnie, czy Bóg wie co jeszcze. Tak, zdecydowanie wolę nie ryzykować.
- Może wypadałoby świece znaleźć, huh? - podsunęłam, gotowa ruszyć na poszukiwania swego życia, kiedy oczywiście jak zwykle moje plany musiały pójść się kochać. Zrobiłam jeden kroczek do przodu i to wystarczyło, abym poczuła przeszywający ból w prawej nodze (dop.aut. Już wiemy co się stało z tą zapalniczką). Pisnęłam głośno, łapiąc się za obolałą stopę, skacząc na tej zdrowej, co zaowocowało kompletnym straceniem równowagi i runięciem jak długą do przodu. Mało tego! Wylądowałam ładniutko na ciele zdezorientowanego Zayna, siadając na nim okrakiem i pochylając się, zupełnie jakbym miała jakieś nieczyste zamiary wobec jego osoby. Zamrugałam spanikowana oczami, co chwila otwierając usta jak jakaś ryba nad powierzchnią wody. To się nie dzieje naprawdę!
- Zaczynam coraz bardziej myśleć, że robisz to specjalnie - wychrypiał z dziwną arogancją w głosie, zaś kącik jego ust drgnął ledwo widocznie ku górze. - Już drugi raz dzisiaj naruszasz moją przestrzeń osobistą - stwierdził szatyn nad wyraz spokojnie, wpatrując się prosto w moje zszokowane oczy. To było takie.... hipnotyzujące? Czułam jakbym się zapadała pod wpływem jego rozkosznego spojrzenia, jakby zaraz miał zabrać mnie ze sobą do krainy wiecznych fantazji. Nawet nie zdążyłam spostrzec kiedy jego ciepłe dłonie znalazły się na moich biodrach, a on napierając na mnie ciężarem swojego ciała, zamienił nas miejscami, tym samym przyszpilając mnie do miękkiego dywanu. 
- Mógłbym cię pozwać o molestowanie seksualne - wymruczał mi wprost do ucha, drażniąc skórę na mojej szyi swoim ciepłym oddechem. Zadrżałam pod nim, rozchylając delikatnie swoje suche wargi.
- Ża-żartujesz - wyszeptałam cicho, zdekoncentrowana, podczas gdy jego kciuk badał fakturę mojej skóry tuż przy obojczykach, co zwiastowało miliony dreszczy na moim biednym ciele.  Torturujesz mnie Malik.
- Może - odparł niefrasobliwie, posyłając mi figlarny uśmiech, którego jeszcze nigdy nie dane mi było zobaczyć. Szatyn zmierzył całą moją postać swoim natarczywym spojrzeniem, oblizując lubieżnie swoją dolną wargę, na co przełknęłam ślinę, niezdolna do wykonania jakiegokolwiek ruchu. Zbaraniałam totalnie. Czy on jest bipolarny? Nie nadążam za tymi wszystkimi wahaniami nastrojów!
- Wiesz, chyba powinnam... C-co ty....? - tylko tyle byłam zdolna wydusić, co było spowodowane miękkimi ustami mulata, które z delikatnością motyla zaczęły muskać moje ciało. Zaczynając od ramion, przechodząc do szyi i kończąc na słabym punkcie na linii żuchwy, gdzie delikatnie się zassał na co jęknęłam głośno, niekontrolowanie zaciskając palce na jego koszulce. To było takie niesamowite uczucie. Co nie zmienia faktu, iż jestem zszokowana, że zna mój słaby punkt. To nie fair! 
Takie małe gesty z jego strony sprawiały, że miałam ochotę właśnie w tym momencie zrzucić z siebie ten zbędny szlafrok i z wysokiej klasy agresywnością wpić się w jego ponętne usta, które jak na złość cały czas błądziły kilka centymetrów od mojej twarzy, jakby specjalnie się ze mną drażnił, chcąc podziwiać moje sfrustrowane reakcje. Czułam się jak taka mała marionetka w jego rękach. Byłam gotowa zrobić dla niego wszystko. Ot tak. Bez mrugnięcia okiem. To jest po prostu nie do pomyślenia jak jeden mężczyzna może wpłynąć na płeć piękną. Ja cały czas tkwię w sidłach pana Malika i coś czuję, że z dnia na dzień zagłębiam się w tym oraz bardziej. Nie ma dla ciebie ratunku Jackson.
- Czemu jesteś taka cholernie krucha? - wyszeptał mi do ucha, nadgryzając delikatnie jego płatek, jednocześnie odgarniając palcami lewej dłoni kosmyk włosów z mojego czoła. Odetchnęłam głęboko czując jak czubek jego nosa w powolnym tempie muska mój prawy policzek. Każdy jego najmniejszy dotyk palił mnie niczym żywy ogień. Czułam jak w podbrzuszu pojawia mi się dziwne napięcie, które zdecydowanie pragnęło wtopić się w miękkie ciało Zayna i kompletnie olać wszystkie troski. Chrzanić zasady! 
Momentalnie moje palce wplotły się w jego miękkie kosmyki włosów, jednak nim zdążyłam pociągnąć go w swoim kierunku, to on pochylił się nade mną i kompletnie likwidując jakąkolwiek przestrzeń między nami zatopił swoje cudowne wargi w moich. Stado motyli wypełniło mój żołądek, a po ciele przeszedł niesamowity dreszcz pełen podniecenia. Ten pocałunek zdecydowanie różnił się od tego poprzedniego. Wcześniej Malik całował mnie delikatnie, można nawet powiedzieć, że w pewnym sensie romantycznie. Teraz toczyliśmy między sobą jakąś dziką wojnę. Jego usta napierały na moje z taką siłą, taką gwałtownością, iż ledwo łapałam jakiekolwiek powietrze. Czułam to dziwne pożądanie między nami, zupełnie jakby jakaś niewidzialna siła ciągnęła nas do siebie coraz bardziej. 
Jęknęłam rozanielona prosto w usta szatyna, kiedy jego zwinny język przesunął się po moim podniebieniu, co skwitował lekkim uśmieszkiem, jaki był bardzo dobrze wyczuwalny. Rozchyliłam szeroko swoje nogi, nie przejmując się zupełnie tym, że szlafrok prawdopodobnie podwinął się do góry, ukazując moją bieliznę, po czym umiejscowiłam jedno z ud na jego biodrze, w celu jeszcze bliższego przyciągnięcia go do siebie. Malik zamruczał jedynie w odpowiedzi, na co poczułam chorą satysfakcję z jego reakcji. Mulat przygryzł moją dolną wargę, pociągając lekko za nią, po czym zsunął się ustami na moją szyję, którą równie brutalnie zaczął atakować swoimi zębami i językiem. Wiłam się pod nim jak głupia, sapiąc jak jakiś człowiek hiperwentylacji, jednocześnie badając palcami jego umięśnione ramiona. 
- Zayn - wyszeptałam, przymykając mocno powieki, gdy poczułam to charakterystyczne pieczenie na fakturze skóry, zwiastujące ślad w postaci "malinki". - Proszę... nie... - tylko tyle byłam w stanie zaprzeczyć, gdyż już po chwili jego zainteresowanie padło na mój dekolt, który był lekko odsłonięty, gdyż przez to całe "mielenie się", szlafrok ledwo się na mnie trzymał.
- Nawet nie wiesz jak dobrze smakujesz - wymruczał zmysłowo, patrząc się na mnie przelotnie, na co zarumieniłam się niczym dojrzały burak. Nie rób tego Malik! Zabraniam ci zawstydzania mnie!
Byłam tak zajęta skupianiem się na pieszczotach Zayna, że nawet nie spostrzegłam kiedy zmieniliśmy pozycję. Teraz siedzieliśmy, jednak nadal przyciśnięci do siebie w maksymalny sposób, co mi niezwykle odpowiadało. Dłońmi błyskawicznie odnalazłam kraniec koszulki szatyna i szybkim gestem pozbawiłam go niej, opuszkami palców odkrywając jego cudownie zbudowane ciało pokryte tatuażami, które przeplatały się ze sobą niczym czarne pajęczyny. Przekręciłam maksymalnie głowę w prawą stronę, chcąc dać ustom chłopaka większy dostęp, co skwitował lekkim chichotem. Już sięgałam do jego paska od spodni z zamiarem rozpięcia go, kiedy Zayn nagle oderwał się ode mnie, zatrzymując moją rękę swoją. 
- Nie rób tego - odparł zachrypniętym głosem, na co cała spąsowiałam, czując jak ogarnia mnie cholerne zażenowanie. Coś ty sobie myślała idiotko?! Oczywiście, że nie chce się z tobą kochać! Przecież to był tylko pocałunek, chwila uniesienia naiwna kretynko! 
- Ja... ja... - wstałam gwałtownie, czując jak twarz pali mnie żywym ogniem, a oczy zaczynają piec. - Chyba powinnam już pójść - wypaliłam szybko, gotowa rzucić się do ucieczki, jednak nie zdążyłam wykonać jakiegokolwiek ruchu, a już znalazłam się w żelaznym uścisku Zayna, który łapiąc mnie za brodę, kazał spojrzeć sobie w oczy. Kij mu w oko za ten pieprzony refleks!
- Rivian chyba... Czemu płaczesz? - spytał nieco spanikowany, gładząc kciukiem mój policzek.  Pociągnęłam mało seksownie nosem, czując jak jestem bliska histerii. Domyśl się Sherlocku. - Boże, głuptasie źle mnie zrozumiałaś! - dodał szybko, przyciągając mnie mocno do swojej klatki piersiowej. Nagiej. Yep. - Po prostu nie chcę abyś zrobiła coś, czego będziesz potem żałować - wyjaśnił spokojnie, całując mnie opiekuńczo w czoło. - A wierz mi, że gdybyś się rozmyśliła kilka minut później to nie byłbym już w stanie się powstrzymać - dodał z figlarnym błyskiem w oku, na co ponownie się zaczerwieniłam, odsuwając się od niego na wyciągnięcie ręki.
- Dobra, jest już późno, a ja jeszcze przecież muszę włosy wysuszyć! - zaśmiałam się nerwowo, przeczesując palcami wilgotne kosmyki. - Branoc! - rzuciłam przez ramię, w ekspresowym tempie pokonując schody, po których grzałam na oślep. Gdy znalazłam się w pokoju, zatrzasnęłam za sobą drzwi, opierając się o nie plecami i przykładając dłoń do czoła.
- Wysuszyć włosy?! - warknęłam sama do siebie, strzelając sobie mentalnie w twarz. Szkoda tylko, że przydałby się do tego prąd.




*południowo-wschodnie słońce stanu Georgia - bohaterowie znajdują się w Atlancie, która jest stolicą i największym miastem stanu Georgia (USA)
** Nie nadymaj się tak, bo ci policzki pękną - nie mogłam się powstrzymać, mój tata czasem tak do mnie mówi xD
***Jordan - ojciec Rivian

Od autorki:
Nie bijcie! >.<
Na początek chcę Wam bardzo podziękować za wszystkie pomysły. Muszę przyznać, że każdy opis miał w sobie coś, co dawało mi dalsze możliwości rozwinięcia historii, dlatego też miałam jeszcze więcej niepewności, niż się spodziewałam. Po prostu nie potrafiłam wybrać, który z pomysłów by Was zadowolił, a jednocześnie byłby zgodny z toczącą się akcją. Naprawdę, byłam w kompletnej kropce o.O
Nie spodziewałam się, że napłynie aż tyle komentarzy, dlatego też jeszcze raz gorąco dziękuję :* Możecie się jednak spodziewać, że jeśli nadarzy się taka okazja to z chęcią wykorzystam jeszcze niektóre "historyjki" w dalszych rozdziałach. To taka mała podpowiedź dla mnie, czego ode mnie oczekujecie :D
Mam nadzieję, że nie zawiodłam Was jednak tym rozdziałem. Jak widzicie, postanowiłam tu troszkę zmieszać Wasze pomysły, jednak tematem przewodnim były te "nieszczęsne świece" za co serdecznie pragnę podziękować Mery Horan  :)
Liczę na to, że nie przesadziłam zbytnio z tym wszystkim i cała akcja nie wyszła sztucznie, bo tego bym nie chciała 0:
A teraz taka mała sprawa, do czytelniczki Jocker...
Oczywiście nie mam Ci za złe tego co napisałaś, wkońcu każdy ma prawo do własnego zdania, a ja bardzo cenię to, że byłaś ze mną szczera w swoim komentarzu. Muszę się jednak  nie zgodzić z Tobą w pewnych kwestiach. Otóż to, że Rivian płacze, to według mnie nie jest nic dziwnego, wkońcu w jej sytuacji, raczej wątpię, aby którakolwiek z nas skakała ze szczęścia, prawda? To, że mówi cicho... cóż do tego nie będę się odnosić. Chłopcy stają w jej obronie, ponieważ są przyjaciółmi i wydaje mi się, że to raczej naturalna reakcja. Poza tym czemu "cały czas", kiedy w opowiadaniu zdarzyły się może góra trzy takie sytuacje? No i na koniec, kategorycznie muszę zaprzeczyć twojej teorii, że nie mam już pomysłów na to opowiadanie, gdyż jest to po prostu nieprawda. Nie wiem, być może faktycznie akcja jest zbyt monotonna i się powtarza, ale jeśli tak to wygląda, to jest to tylko i wyłącznie błąd mojej nieuwagi i tyle :)
A co do przypuszczeń na temat "akcji z historiami", tu niestety muszę powiedzieć, że poczułam się nieco urażona. Wierz mi, że gdybym nie miała bladego pojęcia co napisać i brakowałoby mi pomysłów to z pewnością prosto i po ludzku napisałabym o tym pod rozdziałem i poprosiła o pomoc czytelniczek, ponieważ nie widziałabym sensu w zabawie, w takie "podchody". Chciałam Wam sprawdzić jedynie nieco przyjemności i dać wolną rękę. Dlatego prosiłabym Ciebie, abyś następnym razem nie oceniała pochopnie, to tyle z mojej strony. 
P.S Oczywiście poza "teorią spiskową na temat historii" nie mam ci nic więcej do zarzucenia i dziękuję za szczerość c;



нσρє♥

37 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Kurde, kurde, kurde! Nie można się normalnie od tego oderwać. Malik i Riv... A ta scenka w samochodzie - mr...♥ Niech w końcu sobie ten głupek uświadomi, że kocha Rivian!
      Buziaczki :* i weny..

      Usuń
  2. Kurde! rozdział po prostu boski i nie do opisania. Te motyle w brzuchu gdy to czytam. uwielbiam Cię i życzę wany. Pozdrawiam Oliwia

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytając cały czas czułam się jakbym z niecierpliwością na coś czekała :D no i była moja kochana perspektywa Zayna :3

    OdpowiedzUsuń
  4. Omg. Najlepszy rozdział we wszechświecie!!!!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  6. Super, ze dodalas! Jeeeeee ciesze sie:D do nastepnego :*

    OdpowiedzUsuń
  7. jdifgifgjvbidgvboi♥
    ooo matko!
    Świetny jest!
    Cudowny ; *!
    zajebisty rozdział ;*
    Życzę weny i czekam na następny rozdział ; *!

    OdpowiedzUsuń
  8. wqetrgrhjukyjhnbgfdcsxaasdfghjnbv eeeeeee . boże rozdział świetny( z resztą jak zawsze) . I jak nie kochać cię za takie piękne pisanie . Czekam na kolejny rozdział

    OdpowiedzUsuń
  9. Jeju jeju jeju wspaniały rozdział, piszesz tak genialnie, że ja sie strasznie w to wczuwam i czuje jak ja bym w tym grała naprawdę wspaniały rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Zdecydowanie moje ulubione opowiadanie <333

    OdpowiedzUsuń
  11. O matko! To było boskie! Więcej takich rozdziałów! Najpierw ta akcja w aucie- poryczałam się ze śmiechu, aż mama mi do pokoju zajrzała czy na pewno wszystko ze mną ok. Potem ten Zayn i ten jego pocałunek, aż mi się ciepło zrobiło. A końcówka to już wgl. Zayn mnie tu zaskoczył. Po wszystkim był taki na luzie i uśmiechnięty. Rany, niech oni częściej się całują, to na niego dobrze działa:-D Ja chcę już, teraz, natychmiast nowy rozdział. Anka.

    OdpowiedzUsuń
  12. Jezusie Przenajświętszy, Matko Boska !!! COOOOOOO ????????? JAK ????????? OMG !!!! To... co... och ! Nie wiem co napisać ! To tak cudowny rozdział ! Chyba najlepszy do tej pory ! Uwielbiam Riv, uwielbiam Malika. Och, jak świetnie !!!!!
    .
    .
    .
    .
    Jest 1. w nocy, a ja czytam ff. Boże, co się ze mną dzieje XD ?? Idę spać, dobranoc :3.
    Zuza.

    OdpowiedzUsuń
  13. Awwwwww... to było... zajebiste (sorki za słownictwo ale nie mogłam się powstrzymać xD) rozdział długi, świetny, jest akcja ^^ zazdroszczę ci weny kochana ♥♥♥ dziękuję, że piszesz ten fanfiction. Czekam na następny rozdział ;***

    OdpowiedzUsuń
  14. Awwwwww... to było... zajebiste (sorki za słownictwo ale nie mogłam się powstrzymać xD) rozdział długi, świetny, jest akcja ^^ zazdroszczę ci weny kochana ♥♥♥ dziękuję, że piszesz ten fanfiction. Czekam na następny rozdział ;***

    OdpowiedzUsuń
  15. Bardzo ci dziękuję że wybrałaś moją scenkę, kiedy się o tym dowiedziałam cieszyłam się jak małe dziecko ( BEKA ze mnie xd hahaha) rozdział jest IDEALNY, CUDOWNY, ŚWIETNY, WSPANIAŁY !!!!!!!! ostatnia scenka znakomita <33333, wszystko wyszło tak jak sobie wyobrażałam, jesteś po prostu wspaniała, podziwiam cię i kocham cię za to jak piszesz bo to jest istna magia ;* życzę dużo weny,żeby każdy rozdział był wyjątkowy i cudowny ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  16. O matko ja cie po prostu kocham! jestes niemozliwa! w ogole ten rozdzial jest taki zaczepiasty ze ojejciu ! Banan z twarzy mi do jutra nie zejdzie! <3 :D

    OdpowiedzUsuń
  17. O matko!!! Cudowny rozdział.! <3 Śmiałam się jak głupia kiedy ręka Riv powędrowała na krocze Zayna. A jej myśli to już w ogóle po prostu
    płakałam ze śmiechu. A ta scena kiedy zaczęli się całować. Świetna. ;D Czekan na następny rozdział. <3 Pozdrawiam Aśka ;D

    OdpowiedzUsuń
  18. świetny rozdział! <33 polecam także to:
    http://never-ever-give-up-darling.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  19. hahahaha świetne brak słow xd i te wszystkie teksty <3 po prostu kocham :********* nie moge się doczekać następnych rozdziałów c:

    OdpowiedzUsuń
  20. Sam tytuł już mnie zaciekawił ! Rozdział genialny,ale strasznie długi...ale podoba mi się
    http://nowe-opowiadanie.blogspot.com/
    Zapraszam na opowiadanie z 1D

    OdpowiedzUsuń
  21. Fantastyczne opowiadanie !!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  22. super :D czekam nn :D

    OdpowiedzUsuń
  23. "Wysuszyc wlosy !!? ... przydal by sie do tego prad " haha jaka koncówka xd niesamowity rozdzial , niemoge doczekac sie kolejnego ;)

    OdpowiedzUsuń
  24. Gratulację ..
    Zostałaś nominowana do Liebster Award..
    szczegóły ..
    http://musimybycsilni.blogspot.com/2014/02/liebster-award.html

    OdpowiedzUsuń
  25. Next bo to jest genialne<33

    OdpowiedzUsuń
  26. bardzo fajne i z utęsknieniem czekam na więcej ;)

    OdpowiedzUsuń
  27. Świetny rozdział !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! XD Kiedy nowy ?

    OdpowiedzUsuń
  28. HAHAHAHA kobieto rozbrajasz mnie !

    OdpowiedzUsuń
  29. haha rozwaliłaś mnie. :) kiedy nowy ??? :)

    OdpowiedzUsuń
  30. Dasz jakiś znak? Będzie rozdział?!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z całych sił postaram się dodać jeszcze w tym tygodniu! <3

      Usuń
  31. Cześć, ostatnio zostałam nominowana do Liebster Award, i moim zadaniem było nominować 11 innych blogów. Jesteś jedną z osób nominowaną przeze mnie.Więcej informacji u mnie http://this-is-runaway.blogspot.com/ :))

    OdpowiedzUsuń
  32. OMG... zabraklo mi słów... pisz szybciej następny, przecież ja tu umrę, jak się nie dowiem co dalej!!!

    onedirection1d-pain-and-payne.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  33. Aaaa uwielbiam tego bloga <3
    zapraszam też do mnie http://13metr.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń