poniedziałek, 8 lipca 2013

Rozdział 1


"Coś co sprawiało, że nawet najgorsza część mnie skakała z radości, gdy mogłam być blisko niego"

     Mruknęłam cicho pod nosem, niezadowolona z faktu, iż mój sen został przerwany przez promienie słońca jakie padły na moją twarz, prosto przez okno, gdzie niedokładnie były zasłonięte żaluzje. Przeciągnęłam się niczym rasowa kotka, po czym usiadłam do pionu, przecierając oczy piąstkami. Ziewnęłam przeciągle i spojrzałam w bok, wyginając usta w wielkim grymasie niezadowolenia. Nie ma go -pomyślałam z westchnieniem. Zawsze tak było. Gdy tylko przychodził do mnie wieczorem, to z rana mogłam się spodziewać tego iż obudzę się sama. Nie mam zielonego pojęcia czemu tak było, może bał się reakcji naszych rodziców? Tak czy siak, Zayn musiał wstać bardzo wcześnie, gdyż pościel w miejscu gdzie spał była chłodna.
Przeczesałam dłonią swoje długie, brązowe włosy i wygrzebałam się z łóżka, szurając stopami w stronę drzwi. Zwlokłam się powoli po schodach, po drodze o mało nie przewalając się przez Brutusa, który zagrodził swoim cielskiem całe przejście. Bruti jest dogiem niemieckim (>>KLIK<<), którego dostałam na swoje szesnaste urodziny od Zayna. Chłopak tak go wyszkolił, że każdy nieproszony gość znajdujący się w naszym domu, może oczekiwać niezbyt miłego powitania. Poklepałam go lekko po brzuchu i ruszyłam w stronę kuchni, gdzie unosił się zapach świeżo parzonej kawy i tostów z dżemem truskawkowym. Przy kuchence jak każdego poranka, krzątała się wesoła Eliz, podśpiewując pod nosem różnego rodzaju piosenki, jakie akurat leciały w radiu. Zajęłam miejsce przy stole obok taty, który wertował poranną gazetę, przy okazji zajadając śniadanie. 
-Dzień dobry myszko -przywitał mnie ojciec szerokim uśmiechem, odkładając na bok "najświeższe wiadomości". 
-Dooooobry -odparłam, ziewając przeciągle, na co on jedynie pokręcił zrezygnowany głową. 
 -Jak się spało? -spytała wesoło Eliz, stawiając przede mną talerz pełen tostów, po czym zajęła miejsce obok swojego przyszłego męża. Tak właśnie. Jakieś dwa miesiące temu, mój ojciec oświadczył się jej, co oczywiście rudowłosa przyjęła z wielkim zadowoleniem i wzruszeniem. Czy byłam zła? Nie. Moje szczenięce zachowanie już dawno minęło i szczerze cieszyłam się ich szczęściem. W pewnym sensie sama nakłoniłam ojca, aby zrobił krok do przodu w ich związku, co jak widać miało wielkie rezultaty. Wystarczyło na nich spojrzeć, aby dostrzec, że świata poza sobą nie widzą, co z pewnego punktu widzenia było bardzo słodkie. Gorzej kiedy swoje czułości okazywali przy mnie i Maliku.
-Tak jak zwykle -odparłam wzruszając ramionami. No bo co niby miałam powiedzieć? "To była jedna z najlepszych nocy, bo spędziłam ją w ramionach Zayna"? 
-Rivian mamy dla ciebie niespodziankę -odparł nagle mój rodziciel, spoglądając z uśmiechem to na mnie, to na Elizabeth. Uniosłam brew ku górze,wgryzając się w ciepłego tosta. -Otóż uznaliśmy, że jesteś już na tyle dorosłą i odpowiedzialną dziewczyną, że możesz spędzić te wakacje bez nas-stwierdził entuzjastycznie. Nie wierzę. Całe dwa miechy wolności?! -Oczywiście musisz mieć kogoś, kto będzie miał na ciebie oko, wkońcu jesteś jeszcze niepełnoletnia -wyprostował, widząc mój dziki uśmiech, który momentalnie znikł, po jego słowach. No tak, a coś ty myślała idiotko?! Że TWÓJ ojciec, który jest komendantem policji w Los Angeles, pozwoli ci na samotne spędzenie wakacji?! Czasem doprawdy bywam niepoprawną optymistką.
-Dlatego też postanowiliśmy zostawić cię pod opieką Zayna -dopowiedziała Elizabeth, uśmiechając się ciepło. Ta dam! No i uśmiech wrócił! -Razem z twoim tatą wybieramy się na Florydę, gdzie spędzimy prawie całe dwa miesiące.  Wiem jednak, że Zayn tak jak co roku, planuje wybrać się z chłopakami do Atlanty, gdzie odbywają się zawody surfingowe. Trwa to około dwóch tygodni i wiem, że Liam ma tam dom letniskowy, gdzie się zatrzymacie -powiedziała, zanurzając usta w gorącej kawie. Liam? Bum! No i znów grymas na twarzy. 
-Nie jestem głodna -mruknęłam odsuwając krzesło i szybko wstałam od stołu,  kierując się w stronę pokoju. Wspaniały pierwszy dzień wakacji, nie ma co.

-Rivian wychodzimy! Zayn powinien wrócić niedługo, rano poszedł do Josha pomóc mu przy motorze! -krzyknął mój ojciec, po czym usłyszałam trzask drzwi. Do Josha, tak?
-Kretyn -warknęłam pod nosem, zaciskając palce na skórzanej kanapie, gdzie właśnie się wylegiwałam. Tak się składa, że mój kochany braciszek nienawidzi Sandersa, tak więc mało prawdopodobne, aby u niego był. Josh mieszka trzy domy dalej i jest naprawdę w porządku chłopakiem. Przystojny, zabawny i do tego potrafi wysłuchiwać godzinami o twoich problemach. Idealny przyjaciel! Zayn jednak darzy go negatywnymi uczuciami z niewiadomych mi powodów. Zresztą, mulat mało kogo darzył sympatią,co u niego było na porządku dziennym.
Z zamyślań wyrwało mnie głośne trzaskanie drzwiami i szybkie kroki, które kierowały się w stronę kuchni. Bez zastanowienia wstałam z miejsca i przemierzyłam odległość dzielącą salon z pomieszczeniem, gdzie znajdował się Malik. Skrzyżowałam ramiona na piersi i w ciszy przyglądałam się szatynowi, który opierał się nonszalancko o kuchenny blat i pochłaniał duże ilości wody, wprost z butelki. Widok mega seksowny i pociągający. Zgryzłam wargę, powstrzymując się przed błogim westchnieniem. 
-Co jest? -mruknął Zayn, mierząc mnie swymi ciemnymi tęczówkami i tym samym wybijając z transu.
-Jak tam motor Josha? -syknęłam z kpiną. Szatyn zacisnął mocniej szczękę, krzyżując ramiona na piersi. Stał tak przez chwilę w ciszy i przyglądał mi się dokładnie. Dobrze wiedziałam, że denerwowało go, kiedy byłam dla niego opryskliwa bądź arogancka. Wolał gdy byłam słodką i posłuszną siostrzyczką, która z uśmiechem będzie się go słuchać. W pewnych jednak okolicznościach nie miałam zamiaru mu ustępować i on dobrze o tym wiedział.
-O co ci znowu chodzi Riv? -warknął ostro, przez co na ciele poczułam lekkie dreszcze. Zabolało. Bolało za każdym razem gdy był taki wobec mnie, jednak miałam świadomość tego, że to się nie zmieni. Zayn to...to ZAYN. 
-Czemu znów ich okłamałeś? -spytałam spokojnie, marszcząc czoło. Nie to, że ja jestem potulną córeczką i mówię im prawdę, ale na pewno nie żyję w pewnym kłamstwie 24h na dobę, tak jak to robi Malik.
-Byłem u znajomych -odparł beznamiętnie, po czym minął mnie, dając mi tym samym do zrozumienia, że ma gdzieś moje zdanie na ten temat. Zacisnęłam mocno usta, przełykając gorzką ślinę.
-Masz na myśli tych kolesi z rajdów? -warknęłam zła. Szatyn momentalnie się zatrzymał i odwrócił się do mnie przodem. Powolnymi krokami zbliżył się, tak, że dzieliły nas ledwie centymetry, przez co dokładnie mogłam zobaczyć dziką furię, jaka panowała w jego ciemnych oczach. -To są niebezpieczni ludzie Zayn -powiedziałam cicho, nerwowo zaciskając palce na kieszonkach od spodenek. Przerażało mnie to jego puste spojrzenie, które wyrażało jedynie chęć mordu. -Czemu się z nimi zadajesz? Chłopaki ci nie wystarczą? Przecież...
-Nie powinnaś się tym interesować! -krzyknął przerywając moją wypowiedź, a ja momentalnie pobladłam na twarzy. -TO.NIE.JEST.TWOJA.SPRAWA -wycedził przez zęby, zaciskając dłonie w pięści.
-Wpakują cię w kłopoty...-szepnęłam ze łzami w oczach, choć usilnie starałam się ich pozbyć. Nie chciałam mu pokazać, że tak bardzo rani mnie jego zachowanie. 
-Cholera Rivian, przestań wkońcu mnie pouczać! To moja sprawa z kim się spotykam! Co może jeszcze będziesz mi mówiła z jaką laska mam się pieprzyć, bo przecież ty jak zwykle wiesz wszystko kurwa najlepiej! -wykrzyczał mi prosto w twarz. Rozchyliłam niedowierzająco wargi, zaś po policzkach spłynęły mi słone łzy. Z bólem w oczach popatrzyłam się prosto w jego czarne tęczówki, w których dopiero teraz dostrzegłam opamiętanie. Jego wyraz twarzy złagodniał, a mięśnie się nieco rozluźniły. Zrozumiał, co przed chwilą powiedział. Szkoda, że o wiele za późno.
-Riv ja...
-Wychodzę -szepnęłam, po czym pobiegłam w stronę drzwi. Wyleciałam jak głupia na podwórko, nie zważając na krzyki ze strony Malika. Ból w klatce piersiowej był nie do wytrzymania, a łzy, które moczyły moją twarz, rozmazywały całkiem obraz. Objęłam mocno ramionami swoje drżące ciało, nie zwracając uwagi na wścibskich sąsiadów, którzy przyglądali mi się z zaciekawieniem. Zgadnijcie, kto będzie tematem jutrzejszych plotek? 
Pociągnęłam nosem, przy okazji zaciągając się zapachem świeżo skoszonej trawy, który unosił się po całym osiedlu.
-Rivian? -usłyszałam za sobą dobrze znany mi głos. Szybko otarłam wierzchem dłoni policzki i odwróciłam się, niemal wpadając na uśmiechniętego Josha, który nie wiadomo kiedy pojawił sie za mną. Uniosłam twarz do góry, przyglądając się jego niebieskim oczom. Gdy chłopak zobaczył moją twarz, momentalnie spoważniał. -Płakałaś? -spytał marszcząc czoło. Zamrugałam gwałtownie powiekami, energicznie ocierając wilgotną od łez twarz.
-Nie, to przez te pyłki -mruknęłam ze szczerym uśmiechem. Blondyn nie wyglądał na przekonanego, jednak wzruszył jedynie ramionami, odwzajemniając gest. To w nim lubiłam. Nie zadawał zbędnych pytań, a jedynie czekał, aż sama opowiem mu o tym co się stało.
-Śpieszysz się gdzieś? -spytał, pocierając kark, w wyniku czego jego mięśnie się napięły. Ajć! I do tego ten biały podkoszulek! Zapewne jak zwykle z rana grzebał przy swoim "cudeńku" (czyt.motorze). 
-To zależy. Proponujesz mi coś? -spytałam poważnie, mrużąc powieki. Ledwo powstrzymywałam się od śmiechu, zresztą podobnie miał i mój towarzysz. 
-To zależy czy lubisz jeść lody w towarzystwie przystojnego boga seksu -odparł, a po chwili oboje się zaśmialiśmy. 
-A widzisz tu gdzieś takowego? -spytałam ze śmiechem widząc jego oburzoną minę. -Biorę kubełek pistacjowych -zakomunikowałam. Minęłam go z uśmiechem i bezceremonialnie weszłam dziarsko do jego domu, jakbym była u siebie. 
Już po kilku minutach siedzieliśmy u niego w ogrodzie na drewnianej ławie, w cieniu pod niewielką altanką. Ja ze smakiem wtryniałam wielki kubeł, zaś Josh przyglądał mi się z rozbawieniem.
-Bo ci fałdek przybędzie -mruknął zaczepnie, dźgając mnie w bok. Wystawiłam mu język, oblizując dokładnie łyżeczkę i odstawiając swój deser na bok.  Przy nim zawsze czułam się tak swobodnie. Mogłam być sobą i mieć pewność, że chłopak zawsze mi pomoże i mnie wysłucha. Ale żebyście mnie źle nie zrozumieli! To TYLKO PRZYJACIEL. Owszem jest przystojny i ma wspaniały charakter, jednak moje serce nadal należy do Zayna. Na samą myśl posmutniałam nieznacznie. Sama nie wiem czemu zakochałam się w nim. Potrafił być egoistycznym dupkiem i arogantem, jednak...Może to przez to, że zawsze się o mnie martwił? Co prawda okazywał to na swój buntowniczy sposób, ale nie zmieniało to faktu, że się o mnie troszczył i zawsze był przy mnie, kiedy go potrzebowałam.

Było już grubo po dwudziestej, a ja miałam dziewiętnaście nieodebranych połączeń od Zayna i pięć nieodebranych wiadomości. Nie chciałam z nim rozmawiać, nie mówiąc już o tym, jak przerażała mnie wizja wrócenia do domu i stanięcia z nim twarzą w twarz. Późna godzina jednak zmuszała mnie do tego, aby podnieść swój leniwy zad i zmierzyć się ze swoją rzeczywistością. Nie podobało mi się to, że Josh postanowił mnie odprowadzić. To zdecydowanie był zły pomysł. Już widzę złość i furię Zayna, gdy zobaczy mnie w towarzystwie Sandersa. Istny armagedon, mówię wam. Blondyn jednak uparł się, że nie puści mnie samej tak późno, nawet jeśli mieszkam tylko trzy domy dalej. 
Szliśmy w ciszy, każe z nas pochłonięte było swoimi myślami i o dziwo nie było to strasznie denerwujące. Właśnie dochodziliśmy do mojego domu, gdy nagle ujrzałam Malika, który szedł z naprzeciwka. Jego ruchy były szybkie i gwałtowne, szczęka była mocno zaciśnięta, tak że niemal zgrzytał zębami, zaś mięśnie tak mocno się napinały,że miało się wrażenie iż zaraz pod ich wpływem ciemna koszulka Zayna, rozerwie się na drobne kawałki. Zdecydowanie nie był zadowolony i szczęśliwy. Przełknęłam ślinę, spuszczając wzrok na drogę. Z każdą sekundą serce biło mi coraz szybciej, zupełnie jakby miało wyrwać się z piersi. Kiedy szatyn wreszcie stanął na przeciw nas, wstrzymałam oddech, obawiając się tego co nastąpi. 
-Idziemy -syknął z jadem, po czym złapał mnie za nadgarstek, ciągnąc za sobą. Widziałam jak Josh chciał zareagować, ale posłałam mu błagalne spojrzenie, aby nic nie robił. Blondyn z zaciętością wpatrywał się w nas, aż wkońcu zniknęliśmy za drzwiami. Tam jednak Zayn ani na sekundę nie zwolnił swojego uścisku, a jedynie go wzmocnił. Zaczęłam się opierać, kiedy ten uparcie ciągnął mnie na górę. Nie chciałam z nim zostawać sam na sam i wszczynać kolejnej kłótni. On jednak widząc moje próby wyrwania się ścisnął mnie tak mocno, że aż zgryzłam wnętrze policzka, aby nie krzyknąć z bólu. Chłopak na siłę wepchnął mnie do swojego pokoju i zatrzasnął drzwi z głośnym hukiem.
-Zayn puść...-szepnęłam cicho, widząc jak jego ręka nie puszcza mojego nadgarstka. -Zayn do cholery to boli! -wydarłam się, na co on szybko zareagował i momentalnie mnie puścił. Ze smutkiem w oczach przyjrzałam się ręce, na której widniał czerwony ślad. Bolało jak cholera, ale zamiast się nad sobą użalać, spojrzałam sie wściekła na szatyna, który przyglądał mi się w milczeniu.
-Czego ode mnie chcesz?! Sądziłam, że już sobie wszystko wyjaśniliśmy! Ja nie interesuję się twoim życiem, ty nie wpieprzasz się w moje! Chyba jasno dałeś mi to wcześniej do zrozumienia! -wydzierałam się jak głupia, czując jak do oczu napływają mi kolejne łzy. Krzyczałam wszystko co przyszło mi do głowy, a on stał jedynie, patrząc się intensywnie w moje oczy. Wkońcu kiedy głos mi się załamał i ucichłam, on energicznie podszedł mnie i mocno mnie przytulił, chowając twarz w moich puszystych włosach. Nie wytrzymałam i wybuchłam histerycznym płaczem, chowając twarz w zgłębieniu jego szyi, jednocześnie kurczowo zaciskając palce na materiale jego koszulki. Nie liczyło się dla mnie wtedy nic innego. Byliśmy tylko my. Ja i Zayn, który oplótł mnie swymi silnymi ramionami. Ileż ja bym dała, żeby móc codziennie czuć ciepło jego ciała. Aby bez słowa móc sie do niego przytulić i cieszyć się tym, że jest tylko mój. Zgryzłam wargę, zaciągając się jego wspaniałymi perfumami, które tak bardzo uwielbiałam.
-Przepraszam mała -wyszeptał mi wprost do ucha. Po kręgosłupie przeszły mi ciarki, kiedy jego ciepły oddech owinął moją szyję. Chłopak odsunął się ode mnie na chwilę i popatrzył się w moje jeszcze lekko zaszklone oczy, przesuwając kciukiem po moim bladym policzku. W ciszy patrzyłam jak przygląda się memu zaczerwienionemu nadgarstkowi. Jego mina była beznamiętna, jednak jego tęczówki...w nich widać było ból i cierpienie. Widziałam jak żałował tego co zrobił. Zayn zazwyczaj był porywczy i zawsze robił, a dopiero potem myślał, co bardzo często go raniło.
Szatyn pochylił się i delikatnie musnął swymi gorącymi wargami zranionego miejsca. Poczułam w podbrzuszu nieopisaną falę ciepła, która rozniosła się po moim ciele. Nie minęła nawet sekunda, a moje policzki już odkrywały nowe odcienie czerwieni. Sama nie wiem czemu byłam aż tak wrażliwa na takie zachowanie  z jego strony, przecież dla niego był to tylko braterski gest, jednak dla mnie....Dla mnie to było coś więcej. Coś co sprawiało, że nawet najgorsza część mnie skakała z radości, gdy mogłam być blisko niego. 







Od autorki:
 Jestem kompletnie bezradna. Serio. 
Czuję wielki niedosyt w tym rozdziale, podobnie jak nie opuszcza mnie uczucie tego, iż zawiodłam Was tym rozdziałem. Sama nie wiem, czego oczekiwałam, ale czuję, że coś tu nie pasuje, że coś nie gra. Nie wiem, może za mało akcji? Albo zdecydowanie za mało dialogów? 
Nie mam pojęcia, ale nie czuję się "spełniona" dodając ten rozdział, gdyż uważam, że mógł on wyjść mi o wiele, wiele lepiej. 
Lynette - cieszę się, że prolog cholernie Ci się spodobał, tym bardziej, że obawiałam się tego, iż może Was nie zaciekawić. Obawiam się jednak, że ten rozdział pozostawia wiele do życzenia ;d
Anonim (Daria) - bardzo dziękuję, cieszę się i szczerze mówiąc to jestem zaskoczona, że tak uważasz, bo w życiu bym nie powiedziała, że potrafię się odnaleźć niemal w każdej tematyce, a czasem przychodzi mi to naprawdę ciężko. Często zastanawiam się nawet, czy powinnam nadal pisać, bo mam takie dni, kiedy wydaje mi się, że to co piszę nie ma zupełnego składu i ładu i mam wielką ochotę zostawić wszystko w cholerę. Hah, opowiadanie o Ever, jest tak naprawdę moim pierwszym poważniejszym opowiadaniem, wcześniejsze były tylko po to, aby zabić nudę i wykorzystać pomysły jakie mi w głowie siedziały ^^
Oczywiście będę stopniowo dodawać magię, jak i pojawią się kolejne dziwne wizje :3
Anonim - cieszę się bardzo, że się podoba. Jeśli chodzi o wygląd i opis postaci, to myślałam nad tym, jednak doszłam do wniosku, że robić tego nie będę. Wiele czytelniczek woli samej sobie wyobrazić jak wygląda dana postać, a jeśli chodzi o charaktery, to chcę, abyście stopniowo ich poznawali poprzez czytanie opowiadania :)

Mam jeszcze jedną prośbę do anonimów!
Chciałabym móc was jakoś rozróżniać, dlatego prosiłabym, abyście pod komentarzami, podpisywali się w jakiś charakterystyczny sposób. Może to być przezwisko, imię, nazwisko... Pozostawiam to Wam, ale miałbym do Was taką małą prośbę (;




 нσρє♥



12 komentarzy:

  1. Przez ten czas, w którym czytałam rozdział uśmiech nie schodził mi z twarzy. A nawet się powiększał ;)
    Uwielbiam ten rozdział. Podoba mi się też imię głównej bohaterki, o czym zapomniałam wspomnieć w komentarzu pod prologiem. Nigdy nie spotkałam się z opowiadaniem, w którym jakakolwiek postać miała na imię Rivian.
    Moim zdaniem jeśli chodzi o akcję jest dobrze. Świetnie opisujesz różne sytuacje i uczucia głównej bohaterki, ale... Jestem wielką fanką dialogów :D Ale chyba się na mnie poznałaś czytając o Przysiędze Krwi. Dlatego chciałabym, żeby było ich ciut więcej. Oczywiście, nie musisz się dostosowywać, ale to taka moja mała fantazja ;)
    Pokochałam ten rozdział, czekam więc na następny i życzę weny ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Ugh jak to możliwe że przegapiłam prolog ! :O Na szczęście znalazłam twojego nowego bloga, bo nie darowałbym sobie jakby przegapiła tak świetną historię ! Dopiero pierwszy rozdział a ja już wiem, że to będzie i jest coś wielkiego !
    i nie mów że nas zawiodłaś, bo tak nie jest. Rozdział jest genialny i nigdy nie mów inaczej bo kopa w dupę dostaniesz !
    Uwielbiam takiego Zayna *,*
    Uwielbiam tego bloga ! Wiec kochana czekam na następny ! :D
    Buzakiii !
    Kocham Cie i jesteś wielka że tak świetnie piszesz ! < 33

    OdpowiedzUsuń
  3. Ugh, to jest genialne! Nie jest za mało akcji i nie waż mi się dawać więcej dialogów! Wciąga i to bardzo. Oryginalne i dobrze napisane, czego chcieć więcej? :)
    Czekam na nn!

    Kukardka, xoxo

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział ci się udał. Co mi tu pieprzysz, że nie. Bardzo ciekawy pomysł :D Ciekawe czy będą razem... Pasowali by do siebie. Nie mogę się doczekać nn :)
    Katie xxx

    OdpowiedzUsuń
  5. Prawdę pisząc nigdy nie czytałam blogów z postaciami z 1D, ponieważ nie za bardzo za nimi przepadam.
    Wpadłam tu ponieważ zainteresował mnie opis Twojego opowiadania na opowiadan-reklamy.
    Oryginalny pomysł i świetnie zapowiadająca się historia.
    Życzę Ci dużo weny i pozdrawiam. :D

    Zapraszam również do mnie.
    http://nie-jestem-nia.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Przeczytałam właśnie prolog i ten rozdział i bardzo mi się podobają. Oryginalny pomysł jak chodzi o fabułę.
    Ta porywczość Zayn'a, ta oschłość, arogancja.. A zarazem w pewnych chwilach czułoś itd. Wprost uwielbiam taki charakter Malika w opowiadaniach.
    Życzę ci weny i czekam z niecierpliwością na kolejne poczynania bohaterów. :3 :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Powiem ci, że lubię opowiadania o One Direction, ale w internecie pojawia się ich coraz więcej i nie są to wcale arcydzieła. Zaś twój sposób pisania bardzo zachęca do czytania, mało autorek opowiadań poprawnie składa zdania i piszę opisy uczuć bohaterów. Na pewno cieszę się, że jest mało dialogów, bo to pomaga czytelnikowi wczuć się w akcję, a nie, że wiesz wszystko od początku, bo bohaterowie co sekundę rozmawiają.
    Rozdział jak najbardziej się udał, piszesz bardzo ciekawie i kreatywnie.
    Bohaterowie są wspaniali cieszę się, że wpuszczasz do tego opowiadania brutalność i czułość, ponieważ wszystko razem do siebie pasuje i odwzajemnia prawdziwe uczucia ludzi. Wyglądu nie musisz dawać, bo właśnie jest ciekawiej, a opisy już bardzo dużo zdradziłaś z cech charakteru.
    Imię Rivian jest bardzo oryginalne, tak jak koleżanka na górze nie spostrzegłam jeszcze takiego w innych opowiadaniach, a bardzo dużo ich czytałam.
    O twoim blogu dowiedziałam się z bloga z reklamami i na pewno zostanę obserwatorem i będę tutaj częściej zaglądać.

    OdpowiedzUsuń
  8. Trafiłam na twoje odpowiadanie z bloga z reklamami i jestem bardzo z tego powodu zadowolona. :) Rozdział jest cudowny. Wszystko tak pięknie opisujesz i komponujesz zdania które idealnie ze sobą współgrają. Masz ogromny talent. Czekam z niecierpliwością na dalsze rozdziały oraz życzę Ci duuuuużo weny. :)

    Pozdrawiam Cię z całego serduszka. :*

    + Obserwuję.

    http://stole-my-heartx.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Podobnie jak Rose Payne trafiłam na twojego bloga poprzez stronkę z reklamami i szczeże nie żałuję. Bardzo podoba mi się fabuła i twój sposób pisania, taki lekki i swobodny aż chce się czytać. Czekam na kolejny rozdział, dodaje do obserwowanych i wpadam tu jak najczęściej. Czekam na następny rozdział.

    Pozdrawiam i życzę weny i siły na pisanie kolejnych rozdziałów :)


    Ps. W między czasie zapraszam do siebie też niezwykła fabuła.
    http://life-love-and-eternity.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetny rozdział, rozpłakałam się przez cb dlaczego mi to robisz lubię jak w opowiadaniach jest zayn bad boy <3 kocham i czekam na następny

    OdpowiedzUsuń
  11. Trafiłam na ten blog poprzez twoją reklamę u Kukardki (♥) i bardzo się cieszę, że zdecydowałam się kliknąć w ten link. Bardzo dobrze piszesz, czytanie tego co tworzysz jest bardzo przyjemne i uwierz, chciałabym umieć w tak lekki sposób. Pomimo tego, że rozdział jest długi, to i tak czuje niedosyt, bo czytanie go mnie wcale nie męczyło. Jak dla mnie w tym rozdziale nie brakuje niczego. Umiesz ładnie połączyć ze sobą i dialogi i opisy, co jak dla mnie jest mistrzostwem świata, bo ja jak już zacznę dialog, to gubi mi się gdzieś opis i dupa.
    Ogólnie nie jest łatwo mnie wzruszyć, ale chyba dzięki czytaniu DARK'a bardzo porusza mnie taka tematyka jaką nam zaserwowałaś, czyli: chłopak nie umiejący się kontrolować i nieświadomie robiący krzywdę osobą, na których mu zależy. Naprawdę, byłam bliska płaczu, a jak już wspominałam, nie jest łatwo wydusić ze mnie łzy.
    Uwielbiam Malika w roli Bad Boya, a ty w dodatku przedstawiasz go w taki tajemniczy sposób. Nie wiemy dokładnie jakie ma problemy, ale wiemy, że je posiada, że zadaje się ze złym towarzystwem. I jeszcze ten watek z Liamem pozostawiający nas w niecierpliwości i zżerającej niewiedzy.
    Na pewno będę stałą czytelniczką bloga. Dodałam się już do obserwowanych i postaram się komentować, a z tym to u mnie jest trudno, bo jestem leń, ale dla ciebie się postaram. Głównie dlatego, że historia mnie urzekła.
    Czekam na ciąg dalszy z nieukrywaną niecierpliwością i życzę weny.

    Jeśli miałabyś ochotę i czas, to może wpadłabyś do mnie i wyraziła zdanie na temat moich wypocin?
    http://can-anybody-help.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. Zajebiste!!! <3 Boże *o* + Zapraszam do mnie : http://fanfiction-ann.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń