sobota, 13 lipca 2013

Rozdział 2



"Chciałam więcej, o wiele więcej niż tylko siedzenie i tonięcie w jego cudownych oczach, które zawsze były i będą moją słabością."


-Nie ma mowy! -wydarłam się wściekła, zatrzaskując drzwi, tuż przed samym nosem Louisa, który w ostatniej chwili zdążył wyhamować. Nie do wiary! Oni sądzą, że się na to zgodzę?! Że ulegnę pod presją tych ich słodkich oczek i smutnych minek?! NIE W TYM WCIELENIU! 
-Rivuś otwórz drzwi! -zaszczebiotał brunet, pukając uporczywie swoimi wielkimi paluchami o drewnianą powierzchnię jaka nas dzieliła. Zacisnęłam mocno usta, krzyżując ramiona na piersi i opierając się plecami o drzwi. Wszystko już było ustalone. Ja byłam spakowana, Zayn szczęśliwy, że mnie namówił na ten cholerny wyjazd, zaś chłopcy już czekali na dole, aby nas ze sobą zabrać. Problem pojawił się wtedy, gdy na dole ujrzałam całą czwórkę: Nialla, Louisa, Harrego i...Liama. Obecność tego ostatniego zdecydowanie mi nie odpowiadała, tak więc powiedziałam im szczere "ŻEGNAM" i zabrałam się na górę. Chociaż z drugiej strony zachowałam się jak kompletna idiotka. Przecież Eliz wspominała, że ten domek należy do rodziców Liama, ale nie! Rivian ma tak wysoce rozwiniętą inteligencję, iż liczyła na to, że znienawidzony Payne z nimi nie pojedzie. Kretynka.
-Rivi otwórz drzwi, bo jeszcze sobie paluszki przytniesz! -ćwierkał dalej, niewzruszony niczym Lou. Serio? On myśli, że ma do czynienia z ośmiolatką? Czasami naprawdę zaczynam się zastanawiać, czy ten chłopak, aby na pewno jest najstarszy z nas wszystkich.
-Bujaj się Tomlinson! -burknęłam zła, wydymając policzki niczym mała, niezadowolona dziewczynka. Po chwili usłyszałam głośne sapnięcie i kilka sekund później leżałam na ziemi, przygniatana przez szczerzącego się od ucha do ucha bruneta. Zamrugałam zaskoczona powiekami, przeklinając w duchu ojca, który nie zgodził się na zamontowanie zamka w moich drzwiach. 
-Jak ty powiedziałaś do swojego najkochańszego Lousia? -spytał mrużąc przy tym śmiesznie powieki. Przewróciłam oczami, machając zrezygnowana głową.
-Wątpię, abyś w moim słowniku znalazł zwrot "najkochańszego Lousia"  i złaź ze mnie, bo piórkiem to ty z pewnością nie jesteś -wysapałam, zrzucając go na podłogę. Niefortunnie stało się tak, iż dwudziestolatek przygrzmocił prosto w moje łóżko, które z pewnością nie szczędzi ostrych kantów, o czym sama nie raz się przekonałam. O tak, chodzenie nocą do łazienki to ZŁO.
-Zrobiłaś to specjalnie -jęknął siadając i rozmasowując obolałą głowę. Popatrzyłam się na niego rozbawiona, unosząc brwi ku górze. Serio, jak z dzieckiem.
-Jasne, że tak. Planowałam to od miesięcy -odparłam ze śmiechem, widząc oburzenie, jakie malowało się na jego twarzy. -Oj nie nadymaj się tak -nabijałam się z niego dalej, dając mu sójkę w bok. Widząc jednak do jakiego spojrzenia powrócił, momentalnie spoważniałam, machając przecząco głową.
-Nie -syknęłam, niemal zgrzytając zębami. To się nazywa mieć wahania nastrojów, czyż nie? Ale wkońcu kobieta zmienną jest, a wierzcie mi, że u MNIE, było to na porządku dziennym, co niestety nie raz odczuwali moi najbliżsi. Zresztą, moja mama była taka sama. Na co dzień kobieta pełna spokoju i opanowania, ale jak tylko przyszło się o kilka minut później niż powinno, to zmieniała się w nabuzowaną i pełną złości osóbkę, co w porównaniu z jej kruchym ciałkiem nie raz wyglądało wprost komicznie.
-Rivian noooo! -jęknął głośno, machając przy tym nogami. -Przecież nikt nie każe wam sobie wpaść w ramiona! Poza tym, nawet gdyby kazali, nie miałabyś dla niego czasu, bo i tak całą swoją uwagę poświęciłabyś tej przystojnej twarzy -odparł zawadiackim tonem, wskazując dłonią wprost na siebie. Po naszej ostatniej szczerej rozmowie, Lou zdecydowanie stał się zbyt pewny siebie, oj taaak.
-Nie mam zamiaru spędzać czasu w jego towarzystwie, a tym bardziej przez bite dwa tygodnie! -mruknęłam uparcie krzyżując, ramiona na piersi. Tomlinson westchnął zirytowany łapiąc mnie za nogę i przyciągając do siebie tak, że niemal stykaliśmy się czołami. Z tej odległości dokładnie mogłam przyjrzeć się kilkudniowemu zarostowi, który zdobił jego szczękę oraz brodę.
-Przesadzasz...
-Nawet nie zdążyłam się przedstawić, a on się mnie zapytał ile biorę za godzinę! -krzyknęłam oburzona, czując jak moje policzki robią się czerwone ze złości. Oj tak, w życiu nie zapomnę tego dnia, w którym miałam zaszczyt poznać i znienawidzić wielkiego Liama Payne'a. Pieprzonego zboczeńca, który już na pierwszym spotkaniu próbował się do mnie dobrać. I nie, wcale nie usprawiedliwia go fakt, że był mocno wstawiony!
-Rivuś on był pijany, a poza tym miałaś na sobie tą seksowną, czerwoną sukieneczkę... -próbował bronić swojego przyjaciela.
-Czyli to moja wina?! -pisnęłam, ściągając groźnie brwi.
-Tego nie powiedziałem!
-Ale zasugerowałeś! -warknęłam odpychając go od siebie, co było daremne gdyż nawet się nie obejrzałam, a już byłam zamknięta w jego żelaznych ramionach. Co jak co, ale Louis miał uścisk niczym boa dusiciel, więc sobie wyobraźcie jak się w tej chwili czułam. 
-Rivian proszę cię, to mają być fajne wakacje, ale  z TOBĄ. Przecież nikt nie każe wam się przytulać, ani trzymać za rączki, poza tym przeprosił cię, a to chyba znaczy, że jest mu przykro prawda? -powiedział poważnie, co dla niego było bardzo rzadkie. Zdarzało się to może raz na rok? Lou mimo tego, że był najstarszy z nas wszystkich, to zachowywał się niczym dzieciak. Był nieodpowiedzialny, zapominalski, niepunktualny i zawsze był nie w temacie, ale mimo to, to on jako jedyny potrafił mnie pocieszyć i szczerze mówiąc, nie zdziwiłabym się gdyby miał zdolności wyprowadzania ludzi z depresji, serio. Przy nim po prostu nie sposób się nudzić, nie wspominając już o dzieciach, które traktują go jak "swojego". 
-Zaraz zwrócę śniadanie -jęknęłam przymykając powieki, na co Lou oburzył się wielce, ściskając mnie jeszcze mocniej. Idiota nie zrozumiał aluzji!-Louis przez ciebie wypluję wnętrzności! -krzyknęłam, na co on momentalnie ode mnie odskoczył, unosząc dłonie w geście obronnym. 
-Tylko nie w twarz! -pisnął głośno, zasłaniając się rękami, na co ja mruknęłam zirytowana pod nosem. Przymknęłam powieki, biorąc kilka głębokich wdechów, aby pozbyć się czarnych plamek przed oczami oraz chęci pozbycia się wszystkiego z mojego organizmu. Niepotrzebnie jadłam te cholerne naleśniki z ketchupem! Tak, dobrze słyszycie. Niejaki Niall Horan, zaraził mnie swoją chorą obsesją na punkcie jedzenia, przez co mój żołądek nie raz na tym cierpi. Nie wspominając już o mojej niezgrabnej figurze oraz kondycji, której po prostu u mnie brak. Pomińmy jeszcze oczywiście moją koordynację ruchową, która także daje wiele do życzenia. Innymi słowy mówiąc, jestem chodzącą porażką tego świata.


-Niall -odparłam z przesłodzonym uśmiechem, robiąc krótką pauzę. -Zabieraj te cholerne żelki, bo powtykam ci je tam gdzie być nie powinny! -krzyknęłam na całe gardło, wbijając paznokcie w skórzany fotel, na którym właśnie się znajdowałam. Siedzę w tym samochodzie niecałą godzinę, a czuję się bardziej jak w jakimś zoo. Z tyłu siedzi Lou, który ciągle coś gada i kopie mnie swoimi wielgachnymi stopami po siedzeniu, blondasek cały czas coś wpierdziela i pcha się z tymi łapami do przodu, co kończy się wielką kłótnią tych panów z tyłu, gdyż jak to stwierdził Louis "Musi być równouprawnienie i ten przystojniejszy ma pierwszeństwo do patrzenia przez przednią szybę", co nie miało najmniejszego sensu. Ale potem oczywiście była wielka sprzeczka o to, który z nich jest tym "ładniejszym". Ja, osoba, która zazwyczaj jest ostoją spokoju i opanowania, ledwo powstrzymywałam się od wybuchnięcia, tak więc wyobraźcie sobie Zayna, który siedział napięty za kierownicą, ściskając ją tak mocno, że aż zbielały mu knykcie. Co jakiś czas zerkał tylko w moją stronę, chcąc sprawdzić, czy wszystko ze mną w porządku. Nie, nic nie jest w porządku palancie! Dobrze wiedział, że ja i Liam się hmm....nie dogadujemy, oczywiście łagodnie to ujmując, tak więc nie powinien mi tego robić. Przecież jesteśmy tym pieprzonym rodzeństwem do cholery! 
-Ej mała, przestań. Przepraszam, przecież wiesz, że to nie ode mnie zależało -mruknął cicho mulat, z grymasem na twarzy. Dobrze wiedziałam ile kosztowało go to, aby powiedzieć słowo "przepraszam" jak i przy okazji opanować ton głosu oraz swoje emocje, jednak w tym momencie kompletnie mnie to nie obchodziło. Tak wiem, pieprzona egoistka. 
-Zayn przestań. Nie chcę o tym rozmawiać -burknęłam odwracając twarz w stronę okna. Szczerze mówiąc to nieco inaczej wyobrażałam sobie naszą podróż do Atlanty. Wcześniej uważałam, że będzie to wspaniałe kilka godzin, które spędzę tak blisko Malika, bez jakichkolwiek nieprzyjemności. Że będę po prostu cieszyć się jego bliskością i czasem, jaki byśmy razem spędzili, nawet jeśli mielibyśmy przemilczeć całą drogę. 
-Rivian spójrz na mnie -syknął powoli tracąc cierpliwość, gdyż ja uparcie robiłam swoje i wgapiałam się w migający za oknem krajobraz. Kilka sekund później poczułam jak łapie moją brodę i siłą każe przenieść swój wzrok na jego osobę. 
Bałam się. Bałam się, że gdy spojrzy mi w oczy to wyczyta z nich wszystko co tylko będzie chciał, a to zdecydowanie mi nie odpowiadało. W tej chwili jednak byłam tak bezradna, tak zdezorientowana i pełna sprzecznych uczuć, że bez większego wahania, zatopiłam się w jego czarnych tęczówkach, które co jakiś czas odwracały się w stronę drogi. 
-To będzie NASZ wyjazd. NASZE wakacje i nie pozwolę, aby ktoś to zniszczył, dobrze? Obiecuję, że będę cały czas przy tobie, nie spuszczę z ciebie wzroku nawet na sekundę. Nie pozwolę, aby stała ci się jakakolwiek krzywda -ostatnie zdanie wyszeptał niemal niesłyszalnie. Za każdym razem gdy dawał nacisk na słowo "Nasz", bądź "Nasze" czułam motylki w brzuchu i niesamowite fale ciepła, jakie zalewały moje ciało. W życiu jego słowa nie spotęgowały we mnie takich uczuć, jakie w tej chwili mną zawładnęły. Miałam nieopisaną chęć muśnięcia jego równych oraz pełnych warg, które były wręcz stworzone do pocałunków. Marzyłam, aby zatopić palce w jego miękkich, czarnych włosach, które tak bardzo w nim uwielbiałam. Pragnęłam wtulić się w jego ciepły tors i móc podziwiać jego liczne tatuaże, które zdobiły jego idealnie wyrzeźbione ciało. Chciałam więcej, o wiele więcej niż tylko siedzenie i tonięcie w jego cudownych oczach, które zawsze były i będą moją słabością. 






 Od autorki:
 Wiecie chyba na serio zaczynam popadać w jakąś deprechę -.-
Mam dzikie wrażenie, że uczucia w tym rozdziale są tak zagmatwane, że nic nie ma sensu. Kompletna mieszanka wybuchowa, która nie ma jakiegokolwiek przesłania. Być może jestem tylko taka "przewrażliwiona", ale pisząc ten rozdział, za nic nie mogłam pozbyć się uczucia, że wszystko w tym rozdziale dzieje się zbyt szybko i gwałtownie. Że dialogi są kompletnie bez sensu, a uczucia bohaterów zupełnie nie składne z daną sytuacją. 
Ale dobra, koniec użalania się nad sobą (^-^')
Chciałabym Wam bardzo podziękować z całego serduszka za Wasze cholernie budujące komentarze, bo serio, nawet nie wiecie jakiego kopa w dupę mi dają. Cieszę się, że fabuła Wam się spodobała, jak i przypadł Wam do gustu mój styl pisania. Cóż nie wiem, czy jestem aż tak utalentowana, ale na pewno bardzo mnie satysfakcjonuje fakt, że ktoś to czyta. 
W sumie to nawet nie spodziewałam się, że po kilku dniach będę mieć aż tylu czytelników, nie wspominając o obserwatorach i komentarzach. 
Podbudowuje mnie również fakt, że co po niektórym przypadło do gustu imię głównej bohaterki, bo szczerze obawiałam się, czy może nie będziecie do niego zbyt zdystansowane. Zaskoczyło mnie również to, iż kilka czytelniczek stwierdziło, że wycisnęłam z nie łzy, co naprawdę sprawia, że mam na mordce wielki zaciesz. Cieszę się, że moje opowiadanie, budzi w Was aż tak silne emocje.
Wątek z Liamem może wydać Wam się dość hmm... sama nie wiem jak to nazwać. Może "błahy"? Możliwe, że przez poprzedni rozdział w głowie zrodziło Wam się tysiąc pomysłów na temat tego, co też takiego wydarzyło się pomiędzy Payne' m, a Riv, a tu proszę! Dla jednych może to być dość głupi powód do ich sprzeczki, zaś dla drugich może być to normalna reakcja ze strony Rivian. 
Jeśli chodzi o Wasze blogi, oczywiście zajrzę, gdy tylko znajdę czas i chętnie skomentuję, jednak na razie nie mam czasu, gdyż czeka mnie wielkie pakowanie *___*
Dlatego też mam dla was bardzo ważną informację!

Od poniedziałku moje kochane będę wylegiwać się w słonecznej Chorwacji, gdzie spędzę TYDZIEŃ, tak więc, chcę was poinformować, że kolejny rozdział ukaże się niestety dopiero za tydzień jak wrócę. Sama nie jestem szczęśliwa z tego faktu, tym bardziej, że przez bite siedem dni będę odcięta od internetu, jedynie telefon będę mieć do dyspozycji. 
Dlatego też życzę udanych wakacji i do zobaczenia za tydzień kochane! :***  



Czytasz=komentujesz

 

нσρє♥

12 komentarzy:

  1. Świetny rozdział nie mogę się doczekać aż wrócisz z Chorwacji, ale żeby było ci tam fajnie odpoczni od nas i wróć i napisz :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetnie opisujesz uczucia bohaterów i dajesz sobie radę z tym wszystkim wręcz perfekcyjnie. Czekam na twój powrót z Chorwacji, życzę dobrej pogody i świetnej zabawy. Przy okazji kiedy pojawi się rozdział na Ilusions Dream?
    Mogłabyś zajrzeć?
    sanne-be-silent.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Moim zdaniem tylko ci się wydawało, że ten rozdział jest słaby. Uważam, że ten rozdział napisałaś naprawdę dobrze :) Mam takie przeczucie, że szykujesz jakieś przygody dla głównych bohaterów, więc już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału :D
    Wypocznij w Chorwacji i przywieź ze sobą wenę. Dużo, dużo weny ;) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Nowy spis opowiadań!
    Serdecznie zapraszam do zgłoszenia się:)

    http://mojspis.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Po przeczytaniu opowiadania stwierdzam, iż masz wielki potencjał i duży talent który musisz rozwijać! : )
    Według mnie wszystko jest w porządku, nie martw się...to Twoja ocena a czytelnicy uważają inaczej. Podoba mi się to co tworzysz i zainspirował mnie charakter Zayna, jestem bardzo ciekawa jaki będzie miał stosunek do Riv podczas tych wakacji...kurczę nie mogę się doczekać! Ubóstwiam Cię : *

    Ps. Przepraszam za poprzedni komentarz. Pomyliłam się i nie potrzebnie go dodałam.
    Miałabyś czas zajrzeć na mojego bloga?
    http://niewierne-uczucia.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Zaobserwowowałam, polubiłam i będę czekać na następny! :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Mega super uwielbiam tego bloga :-)

    OdpowiedzUsuń
  8. Louis !- kooochany. :D
    Temat Liam'a mnie trochę zaciekawił.
    Mam nadzieję, że mu wybaczy to co zrobił bo przecież był pijany...
    Czekam na następny. ;)

    Dużo weny życzę ! :)

    Nominowałam Cię do The Versatile Blogger. :)
    Więcej info. znajdziesz tu: http://stole-my-heartx.blogspot.com/2013/07/the-versatile-blogger.html

    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  9. boże, czyżbym się zakochała w tym blogu? * __ *.. Taak. <3.. Pisz szybko bo nie wytrzymam. :))

    OdpowiedzUsuń
  10. Bardzo mi się podoba blog. Przeczytałam rozdział II i takie 'dafuq?!". Myślałam, że to jakieś kazirodztwo, ale spojrzałam na prolog i sie wyjaśniło ^^
    Czekam z niecierpliwością na nexta, mam nadzieje, że niedługo się pojawi ;)
    http://pamietnik-umarlej.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń