środa, 4 czerwca 2014

Rozdział 17


"Chyba jestem od ciebie uzależniona"

           - Kim my tak naprawdę dla siebie jesteśmy, Zayn?
Czułam jak istniejąca pomiędzy nami cisza, robi się coraz bardziej przytłaczająca. Miałam dziwne wrażenie, że szaleńcze bicie mojego serca, można było usłyszeć nawet z drugiego końca pomieszczenia. Ledwo panowałam nad swoim urwanym oddechem i sama już nie wiedziałam, gdzie powinnam podziać swój zagubiony wzrok. Czułam na sobie palące spojrzenie Zayna, który ze zmarszczonymi brwiami przyglądał się mojej osobie, zapewne analizując pieczołowicie w myślach moje spontaniczne pytanie.
Nie planowałam tego powiedzieć. Sądziłam, że skończy się to tak jak zawsze - czyli ja ulegnę, a mulat przytuli mnie i oboje udamy, że nie było żadnego cholernego problemu. Nie jestem w stanie nawet określić, kiedy dokładnie te słowa opuściły moje usta. To się stało tak szybko, niespodziewanie. Ale nie żałuję. Muszę sobie wszystko na spokojnie poukładać. Muszę wiedzieć, poznać prawdę. Nawet jeśli będzie oznaczać to wielkie rozczarowanie.
            Szatyn westchnął ciężko, pocierając palcami swoją szczękę, na której tradycyjnie znajdował się kilkudniowy, męski zarost. Mruknął pod nosem parę niezrozumiałych słów, po czym chwycił delikatnie moją dłoń i bez słowa poprowadził za sobą, prosto na taras. To z jaką czułością splótł nasze palce... To było coś niesamowitego. Jego uściski zawsze były mocne, wręcz zaborcze. A ten, ten był zdecydowanie inny. Delikatniejszy. Przyjemniejszy.
           Chłopak zatrzymał się tuż przy drewnianej barierce, odwracając mnie do siebie tyłem, przez co miałam idealny widok na pięknie oświetlony ogród, o który zawsze tak starannie dbała Eliz. Zayn stanął tuż za mną na tyle blisko, abym spokojnie mogła poczuć za plecami jego twardą klatkę piersiową. Wstrzymałam mocno oddech, gdy rozpuścił moje włosy i przeczesał je powolnie swoimi palcami, odrzucając je na moje lewe ramię.  Położyłam dłonie na barierce, zaciskając je na niej nieco mocniej, aby w jakiś sposób rozładować swoje napięcie.
            - Zamknij oczy - polecił swoim niskim głosem. Zerknęłam na niego niepewnie, marszcząc przy tym swój nos.
- Zayn...
- Zaufaj mi - dodał szybko, na co przytaknęłam lekko głową. Ponownie spojrzałam się przed siebie, po czym powolnie przymknęłam powieki, czując jak wszystkie inne zmysły zaczynają pracę na pełnych obrotach. Byłam w stanie usłyszeć bicie swojego serca. Czułam na swoim ramieniu ciepły, miętowy oddech Malika, który przyprawiał mnie o gęsią skórę. To było coś... innego. - A teraz powiedz mi, co widzisz? - spytał spokojnie, zapewne lustrując mnie swoim ciemnym spojrzeniem. Przełknęłam nerwowo ślinę, marszcząc czoło w mocnym zdezorientowaniu. Nie rozumiem.
- Nic - odparłam niepewnie, nie bardzo potrafiąc odgadnąć jaki cel miał w tym chłopak. Szatyn przysunął się do mnie nieco bliżej, muskając swoimi opuszkami palców moje nagie ramiona.
- Właśnie - stwierdził niemal niesłyszalnie, na co instynktownie otworzyłam oczy. - Tak wygląda mój świat bez Ciebie - wyszeptał, cofając się o krok do tyłu. Rozchyliłam niedowierzająco wargi, czując jak krew zaczęła szybciej krążyć w moich żyłach. Serce boleśnie obiło się o moje kruche żebra, a oddech zupełnie gdzieś zniknął, pozwalając skupić się jedynie na tym, co przed chwilą usłyszałam. "Tak wygląda mój świat bez Ciebie" - odbijało mi się echem po czaszce, próbując w jakiś sposób trafić do mojego powolnego mózgu. Czy on to naprawdę powiedział? Czy Zayn  Malik, wyznał mi właśnie coś takiego?

            - Uwielbiam Cię, Twój głos, Twoje oczy i uśmiech. To jak sprawiasz, że gdy nawet jestem na Ciebie zły, momentalnie się uśmiecham. Uwielbiam Cię, bo pomimo moich humorków, kłótni i ataków złości, jesteś nadal i chcesz być. Bo nadal chcesz mnie poznawać. Bo rozumiesz mnie jak nikt inny. Uwielbiam Cię, bo jesteś kimś wyjątkowym, wspaniałym i niesamowitym, bo nigdy nawet nie marzyłem, aby mieć przy sobie kogoś tak idealnego, jak Ty.
Do oczu napłynęło mi stado łez, przez które nie byłam w stanie nic zobaczyć. Pomachałam niedowierzająco głową, gwałtownie odwracając się do niego przodem, czepiając się go z całych sił w pasie, pragnąc już zawsze pozostać w takiej pozycji. Chłonęłam jego ciepło. Jego niesamowity zapach, kojący moje zszargane zmysły. Palce kurczowo zaciskałam na materiale od ciemnej koszulki chłopaka, bojąc się, że wszystko lada moment może się rozpłynąć wraz z Zaynem. Załkałam prosto w jego tors, czując nieopisaną radość, gdy poczułam jego znajomy dotyk. To tego mi właśnie brakowało. Tego potrzebuję. Mój osobisty narkotyk, bez którego jestem nikim.
           - Chyba jestem od ciebie uzależniona - zaśmiałam się przez łzy, zadzierając głowę do góry, od razu napotykając jego czekoladowe tęczówki, w których widoczna była czułość i troska. Jego usta wygięły się w lekkim uśmiechu, gdy potarł kciukiem mój mokry policzek.
- Wiem, że spieprzyłem - wychrypiał, marszcząc przy tym delikatnie czoło. - Ale chcę to naprawić - dodał, przesuwając opuszkami po mojej drżącej dolnej wardze. - Pozwolisz mi? - spytał poważnie, nieco mocniej przyciskając mnie do siebie, zupełnie jakby się bał, że moja odpowiedź będzie przecząca. Pociągnęłam nosem, ręką odnajdując jego dłoń i splatając nasze palce razem. Uśmiechnęłam się delikatnie.
- Zacznijmy od nowa - powiedziałam pewnie, zadzierając nieco wyżej głowę. Jego usta wykrzywiły się w szerokim uśmiechu, a kciuk potarł opiekuńczo moje kostki.
Po raz pierwszy od tych kilku tygodni byłam szczęśliwa. Tak prawdziwie.

~*~
       Dwa tygodnie później

            Znacie to niesamowite uczucie? Kiedy czujecie, że jesteście w stanie zrobić wszystko, że żadne problemy was nie dotyczą, nic nie jest w stanie zburzyć waszego szczęścia. Napawacie się codziennością, cieszycie się z tych krótkich chwil, które jesteście w stanie spędzić z tą ukochaną osobą. Macie wrażenie, że unosicie się nad ziemią, zadowala was otaczająca was rzeczywistość.
To właśnie tak się czuję teraz. Zupełnie jakbym stała się jakąś inną osobą. Każdego ranka budzę się z niesamowitą świadomością, że gdy otworzę powieki, lada moment ujrzę Zayna. Jego zmierzwione włosy, hipnotyzujące oczy, figlarny uśmiech, seksowne usta... To wszystko było moje. I co najlepsze, z nikim nie zamierzałam się tym dzielić.
            Objęłam mocno dłońmi gorący kubek, w którym parowała aromatyczna, zielona herbata, powoli unosząc go do ust i upijając kilka ostrożnych łyków, starając się nie poparzyć języka i podniebienia. Poczułam jak po przełyku przesuwa się przyjemne ciepło, które chwilę później rozprzestrzeniło się po moim ściśniętym żołądku. Przymrużyłam powieki, oblizując kącik swoich warg, słysząc cichy, męski śmiech, na który automatycznie zareagowałam. Przeniosłam swoje brązowe tęczówki na postać Zayna, który stał w wejściu do kuchni, opierając się swoim ramieniem o futrynę, przez co wyglądał cholernie seksownie. Jego ciemne włosy roztrzepane były w niewyobrażalnym nieładzie, czekoladowe tęczówki wpatrzone były prosto w moje, a usta układały się w lekkim, cwanym uśmieszku, na co moje serce zareagowało z zawrotną szybkością.
            - Co cię tak bawi? - uniosłam brew ku górze, odstawiając kubek na połyskujący, kuchenny blat. Kącik jego warg zadrgał figlarnie, a w oczach pojawiły się znajome iskierki.
- Ty, Ptaszyno - rzucił prosto z mostu, lekko odbijając się od framugi. Zrobił dwa kroki do przodu, bardzo dobrze wiedząc, że wzbudzi w tym we mnie niesamowitą falę uczuć. Ze zgryzioną wargą lustrowałam tęsknym spojrzeniem jego duże, ciepłe dłonie, które tak niemoralnie pragnęłam poczuć na swoim ciele.
- Nie wiedziałam, że potrafię być taka zabawna - odparłam zaczepnie, przekrzywiając minimalnie głowę w prawą stronę. Jego usta zadrgały niebezpiecznie i nim zdążyłam się obejrzeć, moje pośladki przyciśnięte były do krańca stołu, natomiast klatka piersiowa szatyna z upartą natarczywością napierała na moje piersi, które automatycznie zareagowały na to zbliżenie. Wstrzymałam mocno powietrze, gdy nasze spojrzenia się ze sobą skrzyżowały. Jego oczy wydawały się być dziwne zamglone, zupełnie jakby znajdował się w jakimś transie.
            - Jesteś taka piękna - wymruczał nisko, skubiąc zębami płatek mojego ucha. Przymrużyłam powieki w przyjemności, rozchylając minimalnie suche usta, przez które spazmatycznie łapałam tlen. - Taka niewinna - ciągnął dalej, niespodziewanie zaciskając dłonie na moich udach, przez co podskoczyłam w miejscu, słysząc jego głęboki chichot. Poczułam jak jego rozgrzane usta stykają się z moją skórą, przez którą przesunęły się rozkoszne dreszcze. Jego bliskość była tak niepoprawnie przyjemna.
- Za-Zayn - wychrypiałam ciężko, gdy zassał mój słaby punkt tuż na końcu żuchwy, co skwitowałam ostatecznie głośnym jęknięciem. Poczułam jak kolana się pode mną uginają i żeby nie upaść, wbiłam mocno palce w jego umięśnione ramiona, które napięły się pod moim intensywnym dotykiem. - Zaczekaj... - wyszeptałam ledwo słyszalnie, czując jak coraz mocniej napieram pośladkami na twardy blat. Przez tą bliskość zdecydowanie mogłam wyczuć jego przyjaciela, który - albo mi się wydaje - albo stawał się coraz bardziej pobudzony do życia. O rany.
            - Na co? - mruknął markotnie, sunąc czubkiem nosa po moim obojczyku. - Nie lubisz kiedy robię tak? - jego kolano pojawiło się pomiędzy moimi udami, a palce zawitały pod koszulkę, badając każdy skrawek mojego nagiego brzucha. Czułam jak żołądek wiąże mi się w ciasny supeł, a bodźce zaczynają niebezpiecznie reagować na jego pieszczoty. - Albo tak - ciągnął dalej, tym razem przesuwając swoim szorstkim językiem po całej długości mojej szyi. Wstrzymałam mocno oddech, czując jak serce boleśnie obija się o moje biedne żebra. Mieszanina uczuć jaka mnie zalała od wewnątrz była wprost nie do opisania. Jęknęłam gardłowo, wyginając głowę do tyłu, dając tym samym mulatowi lepszy dostęp do swojej skóry, co skwitował pomrukiem aprobaty. - Przyznaj, że jeszcze z nikim nie było ci tak dobrze - niemal zażądał swoim zachrypniętym głosem, powodując dreszcze, które poczułam nawet w kruchych kościach. Zacisnęłam palce na ciemnym materiale jego koszulki, tym samym przysuwając go bliżej siebie, czując na swoim udzie jego wypukłą męskość, która się o mnie ocierała. Zarumieniłam się na samą myśl, że to ja go doprowadziłam do takiego stanu.
             - Z nikim... - wydyszałam ciężko, przełykając gulę jaka pojawiła się w moim gardle. Jego opuszki palców przesunęły się po moich żebrach, naumyślnie zaczepiając o kawałek mojego koronkowego stanika. - Z nikim tego nie robiłam - dokończyłam swoją wcześniejszą wypowiedź, ledwo potrafiąc przypomnieć sobie jakieś sensowne słowa.
Chłopak w odpowiedzi przycisnął mocno usta do mojej szyi, zasysając agresywnie skórę, chwilę później dmuchając w piekące miejsce, w którym zapewne pojawiła się malinka w postaci czerwonej plamki. Sapnęłam zdekoncentrowana, czując jak jego wargi układają się w lekkim uśmieszku.
             - I nie chcę, żeby był ktokolwiek inny poza mną - odparł stanowczo, tym razem spoglądając prosto w moje zszokowane oczy, pocierając swoim dużym kciukiem moją dolną wargę, która delikatnie zadrżała pod jego dotykiem.
Chyba właśnie przeżyłam cztery orgazmy na raz.
             Szukałam w głowie jakiegoś inteligentnego wyjścia z tej jakże krępującej dla mnie sytuacji, kiedy nagle, niczym objawienie boskie, w pomieszczeniu rozbrzmiała tak dobrze znana mi piosenka Guns N'Roses. Uśmiechnęłam się zadowolona pod nosem, szczęśliwa sięgając po swojego iPhone'a, w duchu będąc wdzięczna osobie, która posiadała to niesamowite wyczucie czasu i uratowała mnie przed kolejnym zażenowaniem.
Szybkim ruchem palca przejechałam po śliskim ekranie, unosząc telefon do ucha.

            - Cześć piękna - usłyszałam ten charakterystyczny, zachrypnięty głos przyjaciela, na co momentalnie stężałam, zerkając kątem oka na Malika, który przyglądał mi się z niebywałym skupieniem, zupełnie jakby z mimiki mojej twarzy próbował odgadnąć z kim właśnie rozmawiam. Przełknęłam powoli ślinę, pociągając nerwowo za pukiel swoich brązowych włosów.
- Cześć Harry - odparłam ostrożnie, dostrzegając jak Zayn napina się gwałtownie. Jego szczęka naprężyła się mocno i nim zdążyłam mrugnąć, ponownie znalazłam się w jego szczelnym uścisku, na co moje ciało zareagowało w dość niemile widziany - w tym momencie - sposób. Zgryzłam dolną wargę, powstrzymując się przed donośnym sapnięciem, gdy szatyn złożył kilka mokrych pocałunków tuż pod moją brodą, prosto w cholernym, wrażliwym miejscu.
- No, no, entuzjazm wprost z ciebie wypływa Riv - zironizował loczek, a w tym samym momencie palce mulata zacisnęły się na moich pośladkach. Pisnęłam cicho, podskakując  w miejscu, starając się zrobić pomiędzy nami przynajmniej minimalny dystans.
- Taaa - wybąkałam jedynie, nie będąc w stanie nic więcej z siebie wyrzucić. - Em... dzwonisz w konkretnej sprawie? - starałam się brzmieć nad wyraz grzecznie. Nie chciałam, aby Styles źle odebrał moje zachowanie i poczuł, że wyrażam niechęć do tej rozmowy. Na litość boską, ja po prostu nie byłam w stanie się na niczym skupić, ot co!
 - Taaak - mruknął ostrożnie, specjalnie przedłużając literę "a", aby dać mi wyraźnie do zrozumienia, że czuje się mocno zdezorientowany moim zachowaniem. - Właściwie, to chciałem z tobą porozmawiać o tym całym ślubie, ale chyba jesteś zajęta... - dodał lekko zagubiony w całej tej sytuacji. Krzyknęłam sfrustrowana w myślach, klnąc na siebie za to, że bliskość Malika odbiera mi wszystkie zdrowe zmysły. I to dosłownie.
- Wiesz jeśli chodzi o to... Boże - jęknęłam głośno, przerywając swoją wypowiedź. Czułam jak kolana uginają się pode mną, gdy wypukłość w spodniach Zayna, która zamiast zmaleć, jeszcze bardziej przybrała na sile, otarła się mocno o moje pośladki. Mulat zachichotał, wyraźnie zadowolony z mojej reakcji. Zaczerwieniłam się cała, dając sobie mentalnie w twarz.
- Rivian, na pewno wszystko w porządku? - spytał zmartwionym głosem, zapewne przeczesując w tym momencie swoje sprężyste loczki. Zawsze tak robił, gdy się czymś denerwował.
- W jak najlepszym - stwierdziłam miękko, mrużąc powieki z rozkoszy, gdy zęby mulata skubnęły moją dolną wargę. Ugh! Jak ja nie cierpię być taka uległa wobec niego! - Przepraszam cię Harry, ale jestem obecnie trochę zajęta... czymś... - odparłam nerwowo, przekręcając głowę na bok, gdy Zayn starał się wpić w moje suche usta. - Moglibyśmy porozmawiać o tym nieco później?
- No, dobrze. W takim razie wpadnę wieczorem, może być?
- Idealnie - wysapałam, z wściekłością wyciągając dłoń mulata spod swojej bluzki. Ten jedynie uśmiechnął się niewinne, mocno napierając na mnie swoim ciężkim ciałem. No co za uparte cielę! - Widzimy się później.
- Jasne, cześć.
- Do zobaczenia - westchnęłam ciężko, odkładając telefon na kuchenny blat. Przeniosłam gromiące spojrzenie na twarz Malika, który przekrzywił minimalnie głowę na bok, przybierając maskę typu "Nie mam pojęcia o co ci chodzi mała". Zmrużyłam kocio powieki, krzyżując ramiona na piersi. - Zachowujesz się jak dziecko - stwierdziłam dobitnie, na co wzruszył ramionami, zaciskając palce na moich biodrach. Pochylił się powolnie w kierunku mojej twarzy, owiewając swoim ciepłym, miętowym oddechem moje wargi, które mechanicznie rozchyliłam, czekając na jego bliskość. Jego usta rozciągnęły się w figlarnym uśmiechu.
- Ale to lubisz - wymruczał nisko i nim zdążyłam odeprzeć jego atak słowny, pocałował mnie mocno, wręcz zaborczo, przez co zakręciło mi się w głowie. Westchnęłam cichutko, tradycyjnie wplątując palce w jego miękkie kosmyki włosów, pociągając nieco mocniej za końcówki, co spotkało się z głośnym pomrukiem aprobaty z jego strony. Uśmiechnęłam się chytrze w duchu. 1:0 dla mnie Malik. - Słodka - wyszeptał zmysłowo, odrywając się ode mnie, po raz ostatni przesuwając czubkiem języka po moich nabrzmiałych ustach. Moja klatka piersiowa unosiła się gwałtownie i opadała, a na twarzy zagościły czerwone wypieki. Co ty ze mną wyrabiasz Zayn?
            - Co chciał od ciebie Styles?
Poczułam jak cała gorąca atmosfera opada, a napięcie opanowuje całe moje ciało od głowy, aż po same czubki palców. Szatyn zdecydowanie posiadał dar poruszania konkretnych tematów, w najmniej odpowiednim czasie.
- Porozmawiać - odparłam wymijająco, odchrząkując nieco. Ostrożnie zdjęłam jego ciepłe dłonie z mojej talii i wyminęłam go, kierując się na korytarz przy wyjściu. Doskonale czułam za sobą obecność Zayna, który podążył w tym samym kierunku niczym mój cholerny cień. Z jego ust wydobyło się głośne prychnięcie, na co zgryzłam mocno wnętrze policzka. Zdecydowanie nie chciałam doprowadzić do kolejnej nieprzyjemnej konfrontacji między nami, aczkolwiek cała ta sytuacja wskazywała na to, że to nas nie ominie.
- A może by tak konkretniej, huh? - warknął nieco rozdrażniony. Westchnęłam ciężko, pochylając się do półki, z której wyciągnęłam czarne, lekkie baleriny.
- Chciał porozmawiać o ślubie - powiedziałam, o dziwo, nad wyraz spokojnym tonem głosu, co było kompletnym przeciwieństwem tego, co działo się wewnątrz mnie. W środku byłam pieprzonym kłębkiem nerwów i pragnęłam jedynie jak najszybciej wyjść z domu.
- No przecież! Zapomniałbym, że to on jest twoją osobą towarzyszącą - parsknął jadowicie, dwa ostatnie słowa wypowiadając z niemałą kpiną. Wsunęłam nogi w buty, prostując się i marszcząc z niezadowolenia czoło.
- Pragnę ci jedynie przypomnieć, że ty idziesz z Millie - wycedziłam równie przyjemnym tonem, zakładając na ramię czerwoną torbę.
 - Aż tak bardzo cię to boli? - spytał z dziwnym rozbawieniem, wlepiając na usta cyniczny uśmieszek. Odwdzięczyłam mu się tym samym, kładąc dłoń na klamce.
- Tak samo jak ciebie świadomość tego, że idę tam z Harrym.
            Widziałam jak już otwierał usta, żeby dalej ciągnąć tą nerwową wymianę zdań, jednak dobitnie mu w tym przeszkodziłam, mocno trzaskając drzwiami. Stałam chwilę w miejscu, słysząc jak uderza pięścią w drewnianą powierzchnię, po czym następuje cisza. Tak jest Malik, uważam tę rozmową za zakończoną.

 

Od autorki:
Witam po tak długim upływie czasu.
Nie będę się tłumaczyć tym, że koniec roku, poprawki i inne bzdety... Sądzę, że chyba każdy to rozumie i wie, jaki w obecnej chwili mam zapiernicz - zresztą chyba jak każda osoba uczęszczająca do jakiejkolwiek szkoły xD
Co do mojego "roztkliwiania się" - macie rację. Nie ukrywam, że jestem pieprzoną perfekcjonistką i zazwyczaj, zamiast skupiać się na tym co wychodzi mi dobrze, szukam dziury w całym i zauważam jedynie swoje błędy. Staram się nad tym pracować, ale jeśli mam być szczera - marnie mi to wychodzi.
Nie chcę jednak, żebyście odbierały to jako, że nie doceniam Waszych pozytywnych opinii. Naturalnie od razu robi mi się cieplej na serduszku, kiedy widzę, że komuś naprawdę podobało się to co napisałam. Znaczy to dla mnie cholernie dużo.
Zauważyłam, że zmalała nieco liczba czytelników ( a może komentujących?), jednak zdaje sobie sprawę z tego, że prawdopodobnie jest to moja wina. Proszę jednak, aby Ci co czytają, pozostawili coś po sobie. To naprawdę mocno motywuje i daje poczucie, że nie robię tego wszystkiego na marne ;)
Cieszę się, że jesteście ze mną i mam nadzieję, że wytrwamy razem do końca! :*

27 komentarzy:

  1. Jejciu. Nie spodziewałam się takiego obrotu spraw. Malik! Ty niewyrzyty dzieciaku! Nawet przez telefon nie dasz dziewczynie porozmawiać... Nie ładnie, oj nie ładnie...
    Co do rozdziału jest jak zwykle idealny, boski, doskonały...
    Jak zawsze będę czekać na kolejną część.
    Co do ocen mam nadzieję że będą takie jakie Ci odpowiadają lub nawet lepsze.
    Za jakiekolwiek błędy przepraszam, ale pizzę z telefonu.
    Pozdrawiam, Kate

    OdpowiedzUsuń
  2. O Matko *.* To jest GENIALNE! Czytam, czytam i nie chcę tego kończyć. Gdybym mogła, to czytałabym to opowiadanie cały czas ;)) Jest świetne ^^ Jesteś jedną z nielicznych autorek, która potrafi tak perfekcyjnie pisać :) Gratuluję talentu! Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Jezu czytałam to w szkole i przeczytałam tylko połowę rozdziału na przerwie i nie mogłam się skupić na lekcji xD

    OdpowiedzUsuń
  4. Uwielbiam takiego Malika! Świetny rozdział <33

    OdpowiedzUsuń
  5. Zayn ! <3 ale ja go kocham aww *o* oni są tak cudowni jak to opowiadanie <3 ale jestem ciekawa jak z tym ślubem będzie xd ii czy Malik pójdzie z Riv ^^
    czekam na kolejny i życzę weny ! ;D
    Pozdrawiam ! xx

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział jest boski! Cały czas się uśmiechałam i nadal nie mogę przestać. W środku, aż podskoczyłam z radości, jak zobaczyłam, że dodałaś rozdział! Cudownie! Mój humor się poprawił, jestem teraz jakoś tak....szczęśliwsza. <3 <3 <3
    Zachowanie Malika....kurde, gościu co ty z nią robisz, i tak samo jest ze strony Riv. ; *
    Jeeejku, tak się ciesze, że mam ochotę krzyknąć każdemu, że jest nowy rozdział na moim ukochanym blogu!
    Riv uzależniła się od Zayna, ja od tego bloga! <3 <3 <3 <3
    No..końcówka mnie trochę dobiła, ale i tak początek przysłania wszystko ♥
    Uwielbiam ♥ iiiii pozdrawiam cudowną autorkę <3 ; * mua.

    OdpowiedzUsuń
  7. Już myślałam, że dojdzie do czegoś więcej :D kocham takiego Zayna :) przeczuwał, ze Hazza też cos do niej czuje i będzie spina na ślubie. Szczególnie z Millie. Z tą to bedzie szopka. Genialny rozdział :* czekam na następny, mam nadzieje ze tym razem pojawi się prędzej :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Cudne uwielbiam z niecierpliwoscia czekam na kolejny rozdział :-)

    OdpowiedzUsuń
  9. Tyyyle Malika <3 To był jeden z najlepszych rozdziałów (.pewnie dlatego, że dużo Malika.)

    OdpowiedzUsuń
  10. Zawsze z niecierpliwością oczekuję na kolejny post :)
    Nie zawsze komentuję :*
    Jest cudowny!!!!
    Zapraszam do mnie --> dark-secrets-zayn.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  11. OMG jaki cudowny *_____________________* a już myślałam, że będzie jakaś scenka erotyczna xd ^^ awww to wszystko jest takie urocze :* <3

    OdpowiedzUsuń
  12. Taaaaak !!! Wreszcie sa razem !!! Jeeeej !!!
    Cudowny ♥

    OdpowiedzUsuń
  13. Taaaaaaaaakkkk together razem ......mrrr długo na to czekałam ;***** świetnie napisany rozdział zresztą jsk zawsze xd Dziękuje ci bardzo za te krótkie radosne chwile dziękuje dziękuje dziękuje po stokroć ~Effie

    OdpowiedzUsuń
  14. o matko uwielbiam to opowiadanie i nie moge sie doczkac kolejnego rozdzialu ;d jak czekalam na ten to przeczytalam drugi raz calosc ;d

    OdpowiedzUsuń
  15. Zawalisty ten rozdział :***
    Nata\

    OdpowiedzUsuń
  16. Jeeezuuu, okay, więc. Czytałam, ale jakoś na chwilę przestało mnie kręcić aż tak bardzo 1D, a rozdziały pojawiały się, jak się pojawiały (nic nie zarzucam. Też w dodawaniu postów lepsza nie jestem od Ciebie i całkowicie rozumiem, że ten blog to przyjemność a nie obowiązek.) W każdym razie jakoś straciłam tego bloga z oczu i ostatnio sobie o nim przypomniałam. Przetrząsnęłam połowę internetu żeby go znaleźć, aż sobie przypomniałam, że adres mam przecież zapisany (dzięki dzięki dzięki♥) i tak oto nadrobiłam zaległe rozdziały. Nawet nie wiesz jak się cieszę, że zapisałam sobie tego bloga. Kocham jak ta historia się rozwija!

    OdpowiedzUsuń
  17. Cudowne opowiadanie , a zdjęcie Zayna , które dodałas - odebrało mi mowę.

    OdpowiedzUsuń
  18. Boże, dziewczyno ! *_* Jesteś niesamowita. <3 Kocham te Twoje opowiadania . :D Za każdym razem, kiedy dodajesz nowy rozdział, drżę z ciekawości, co tym razem wymyśliłaś. ;) Pisz dalej, masz ogrooomny talent ! :*

    OdpowiedzUsuń
  19. Wszystko jest cuuuudowne, ale gdzie się podziali ich rodzice? Będą kłopoty????? 0.O

    OdpowiedzUsuń
  20. Kiedy będzie następny rozdział ? Ten blog jest taki zajebisty że można go czytać w nieskończoność <3 :3

    OdpowiedzUsuń
  21. zapraszam do mnie. http://impossible-dreams-one-direction.blogspot.com/p/blog-page_10.html - wiem że opowiadanie raczej do dupy, ale to mój pierwszy blog i planuje w 2 bardziej się postarać. Ty piszesz cudnie, i bardzo zależy mi żebyś przeczytała i zostawiła komentarz, czy to aż takie tragiczne :/ .. Rozdział świetny! Zawsze czekam na następny i nie mogę się doczekać!

    OdpowiedzUsuń
  22. mmm uwielbiam... ;)
    Wracaj Mycha byle prędko ! ;d
    pozdr. ;-*!

    OdpowiedzUsuń
  23. Sorki, że nie wstawiałam komentarzy pod poprzednimi rozdziałami, ale po prostu zapominałam o tym chcąc jak najszybciej zacząć czytać dalszy ciąg. Mam nadzieję, że na tym nie poprzestaniesz, bo jestem bardzo ciekawa, co będzie dalej. :P

    OdpowiedzUsuń